Po ukończeniu 75 lat wkroczyłem w fazę późnej starości z przeświadczeniem, że nic w życiu nie zdarza się przypadkiem, może jest to konkluzja spowodowana otępieniem, które przecież objawia się… nasileniem myślenia magicznego, ale inaczej tego, że to poprzez wystawioną na Allegro, do sprzedaży pocztówkę – mój dziadek do mnie przemówił… nie potrafię sobie wytłumaczyć.
Dziadek Stanisław Wodyński
Fascynującą mnie korespondencję, napisaną jeszcze w 1909 r. postkartę, przedstawiającą fabrykę dziadka, a na odwrocie zawierającą życzenia do jak przypuszczam… jego ciotecznego brata c. i k. kapitana 58 pułku piechoty, zamieszkałego w Domu Inwalidy Wojennego we Lwowie, odczytuję jako przesłanie, jako sygnał do mnie skierowany zza grobu… żebym go… z cienia zapomnienia wyciągnął, żebym też się z tymi gawędami genealogicznymi pośpieszył, bo w końcu… czasu pozostało mi już niewiele.
Jest coś niezwykłego w sile tego przekazu pisemnego. Przekroczył on bowiem barierę niespokojnego czasu- dwóch wojen światowych, najazdu bolszewickiego, exodusu ze Lwowa… i znalazł się, jak się okazało, po wylicytowaniu tej pocztówki – we Wrocławiu. Wygląda też na to, że sprzedający… dobrał się do walizki z innymi pocztówkami, przesłanymi na adres c.i k. kapitana Władysława Ryznerskiego, jego żony Łucji i córki Stefani, z którymi, bez dwóch zdań jestem spokrewniony przez prababkę Annę, córkę Józefa, wnuczkę też Józefa i prawnuczkę Bazylego Ryznerskiego. To byli moi pradziadowie po kądzieli.
Dziadek Stanisław wychynął się materialnie po raz pierwszy… w księdze zapowiedzi przedślubnych parafii Nozdrzec, w której to proboszczem był jego wuj ks. Walenty Ryznerski, a wikarym… siostrzeniec tego księdza , brat dziadka, który – kiedy dziadek w 1878 r. szykował się do ślubu, objął po zmarłym wuju parafię – ks. Bolesław Wodyński.
Był to wielkiej urody, zawierający wiele genealogicznych informacji – wpis, przestawiający dziadka jako:
„Pan Stanisław Wodyński zarządca folwarku (w Pawłokomie) i urlopowany żołnierz 20 pułku piechoty, urodzony w Dębowcu, syn śp. Grzegorza i śp. Anny z Ryznerskich obrządku łacińskiego, lat 23.”
Potem, kolejny raz dziadek, objawił się na łamach „Kuryera Lwowskiego” z 1894 roku.
W 1897 r. dziadek, jak wynika z metryki urodzin mojego ojca, następnie z metryk jego młodszego brata Mariana i zmarłego w dzieciństwie Marcina… mieszkał w Grębowie.
Nie mam wiedzy, kiedy dokładnie i w jakich okolicznościach dziadek pojawił się przeszło dwieście kilometrów dalej na wschodzie. Co go tam zagnało albo zwabiło, ale najmłodsza jego córka Walentyna urodziła się w 1902 roku już w Jasionowie, który w tamtych czasach dla Podhorców odgrywał rolę centrum administracyjnego. Znajdowała się tam poczta.
Właśnie stamtąd, w 1909 r. dziadek składał ciepłe życzenia kapitanowi Władysławowi Ryznerskiemu.
Pocztówka z Dębowca adresowana do dziadka do Jasionowa
W tym miejscu należy przypomnieć o tym, że dziadek urodził się 164 lata temu i że umarł 27 lat przed moimi urodzinami. To są bowiem te przeszkody czasu, których teraz tak trudno przezwyciężyć. Od wielu bowiem lat, nie żyje już nikt, kto dziadka Stanisława znał.
Ja jednak – odczuwam – nawiązaną z dziadkiem łączność i prawie mam go przed oczami. Jestem przekonany, iż to… że fizjonomicznie jesteśmy do siebie podobni… to jego zasługa.
mój ojciec
ja, autor
stryj Zdzisław
stryj Józef
stryj Marian
ciotka Helena
kuzyn Marian
kuzyn Mieczysław
kuzynka Danuta
Że też tak nasz dziadek wyglądał… że był, tak jaki i my- masywnie zbudowanym, przy czym… bardzo pewnym siebie mężczyzną. Ta pewność siebie wyprowadziła dziadka z bardzo zaściankowego Dębowca w świat.
Miał liczną rodzinę na utrzymaniu, pięciu synów: Adama, Józefa, Zdzisława, Stanisława, Mariana i trzy córki: Helenę, Wandę, Walentynę. Babcia Helena umarła jeszcze przed wybuchem I Wojny Światowej, a dziadka podczas ofensywy rosyjskiej na tamte tereny, Austriacy ewakuowali do Sasowa, miejscowości położonej pod Złoczowem. Tam, najprawdopodobniej w 1916 r., dziadek zmarł w wieku 62 lat na grypę hiszpankę.
Cmentarz w Sasowie
Gnany na starość przejmującą nostalgią do stron rodzinnych, wielokrotnie odwiedzałem ziemię, po której dziadek Stanisław i jego żona babcia Helena stąpali.
Przyjeżdżałem do Podhorców, szukałem miejsc, w których wtedy tam żyli. Otwierały się przede mną przestrzenie na których, kiedyś usytuowany był dziadka w Podhorcach folwark na Zwierzyńcu i cegielnia obok.
Pracownicy cegielni w Podhorcach,
po środku siedzi Stanisław Wodyński – mój ojciec.
Szukałem miejsca w paśmie Woroniaków, u których podnóża – dziadek wydobywał do produkcji kafli i dachówek glinę,
Jednak przyznam szczerze, nigdy nie czułem z nim wtedy tak wielkiej bliskości, jak tej teraz, która… z jego własnoręcznego pisma do mnie emanuje.
Dziadek był niewątpliwie przedsiębiorczym człowiekiem. Kiedy miał zaledwie 23 lata, był już szefem, zarządcą, kierującym innymi ludźmi. W zakolu Sanu w okolicach Ulicza i Dynowa w 1894 r. , co wiemy z Kuriera Lwowskiego, dał się poznać jako kompetentny dowódca akcji walki z pożarami lasów w tamtej okolicy. Dzierżawił majątki rolne albo nimi zarządzał, by w końcu osiąść na swoim na Kresach, 100 kilometrów na północny wschód za Lwowem. Może o wyborze miejsca, zadecydowały pokłady gliny, które pozwoliły mu zbudować i rozwinąć cegielnię? Nie wiem, ale to na pewno mam po dziadku, że się też zainteresowałem się tym surowcem i przez 20 lat w Manufakturze Ceramiki Artystycznej w Branicach wykonywałem rzeźby z gliny.
Manufaktura ceramiki artystycznej Stanisława Wodyńskiego w Branicach
Na zakończenie tego spotkania, które wywołała, wylicytowana przeze mnie na Allegro pocztówka, muszę mu powiedzieć; Kochany Dziadku zawsze za Tobą, mimo że Ciebie nie znałem… tęskniłem. Zajmowałeś i zajmujesz moją wyobraźnię, myśli i pamięć, szczególnie teraz, kiedy muszę Ci powiedzieć, że jestem ostatnim, żyjącym jeszcze wnukiem… noszącym Twoje nazwisko.
Masz wprawdzie jeszcze dwóch prawnuków Wodyńskich, ale jednego z nich Pan Bóg obdarzył córkami, a drugi jest starym kawalerem i nie zanosi się na to, że się dorobi męskiego potomka.
Za to Twoje córki licznie powieliły Twoje geny tak, że sam się gubię w liczeniu całej rzeszy Twojego potomstwa, wśród którego – jest także – sześcioro moich wnucząt, w tym wnuk, który urodził się dokładnie w 55 rocznicę moich urodzin i ma na imię Stanisław.
Dzisiaj w końcu dotarła do mnie kartka pocztowa, wysłana przez mojego dziadka Stanisława z Jasionowa w 1909 r. Pocztówka zostałą wykonana, o czym świadczy sygnatura, w dolnym lewym rogu… w słynnym zakładzie wydawniczym Adolfa Hegedusa we Lwowie. Z grafiki przedstawiającej fabrykę dachówek i wyrobów cementowych Stanisława Wodyńskiego w Podhorcach, można się teraz, po zeskanowaniu dowiedzieć, iż produkowano w niej również …. cementowe nagrobki. Oglądając bliżej szczegóły, widać też inne urządzenia na podstawie których można stworzyć w miarę precyzyjny opis tego przedsięwzięcia, sprzed 109 lat. Pewnie nie było w nim pieca Hoffmana, bo nie widać komina,a dachówki wypalano pod gołym niebem, razem z cegłami. Dzisiaj też odwiedził nas, mieszkający w Gliwicach wnuk… imiennik nadawcy pocztówki, jego praprawnuk- Stach. A pocztówkę wylicytowałem 13 listopada w święto mojego, naszego patrona Stanisława Kostki. Możecie się ze mnie śmiać ale, wg. mnie… nie są to żadne- zdarzenia przypadkowe. Dostałem po prostu… gratyfikację od przodków, o których pamięć staram się dbać.