Apolonia Ołpińska z domu Pieczkiewicz była córką „sławetnych Pieczkiewiczów, małżonków mających domostwo swoje własne w mieście tymże JKM Bieczu, na placu pustym w samym rynku,na zachód słońca ( między domostwem, czyli kamienicą, zacnie sławetnego Jana Bochniewicza, wójta JKM Biecza, na placu pustym, z dawna Kozikowskim nazwanym, także de novo erigowaną z jednej, a placem pustym z drugiej strony od ulicy, ku farze bieckiej ciągnącym się, z dawna Kromerowskim nazwanym) leżące, czyli stojące.”

Jest to cytat z dokumentu z 1753 roku z Bieckiej księgi radzieckiej z lat 1760 – 1769, s.435 – 436. (Księga radziecka oznacza dokument rajców miejskich czyli rady miasta wywodzi się od słowa radzenie – miasto osadzone na prawie miejskim musiało mieć swoją radę złożoną z rajców. )

Do rodziny Pieczkiewiczów należała także połowa placu pustego Kromerowskiego z pobudowanymi na nim stajniami. Obok był dom i place należące do WóJTA MIASTA KSIęDZA JANA BOCHNIEWICZA, KTóREGO SIOSTRA Elżbieta była matką Apolonii. Była to więc rodzina zamożna i panna na wydaniu z takiej rodziny otrzymała w posagu majątek, – to przeszedł on wraz z nią, na rodzinę o nazwisku jej męża. Niestety jej rodzinę też dotknęła nieubłagana ręka straszliwego losu osób zmarłych na zarazę. To jej małżeństwo z Wojciechem Ołpińskim, jej płodność miała zadecydować o odrodzeniu się następnego pokolenia, i przetrwaniu ciągłości rodu. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo wielki musiał być jej wysiłek zakładania nowego domu, rodzenia i wychowywanie dzieci rok po roku, przeżywała ich choroby dziecięce mając w pamięci TAK NIEADAWNą ZARAZę, JAK MDLAŁA Z NIEPOKOJU POCHYLAJąC SIE nad kolejnym, gorączkującym dzieckiem. Pierwszego miała synka Jana, potem miała córeczkę Salomeę Karolinę, być może urodziła gdzieś, poza parafią syna Ignacego w 1793 roku, który przeżył . Ignacego znajdujemy później, jako ojca następnych Ołpińskich w mieście Bieczu i jest on najprawdziwszym antenatem wszystkich potomków żyjących do naszych czasów w tym mieście, a także rozproszonych na innych kontynentach jak Ameryka i Afryka.

W następnym stuleciu – dom Ołpińskich i następne sąsiadów, przechodziły w ręce innych obywateli miasta, w pobliżu, na tej samej pierzei rynku wybudowali swój dom potomkowie i spokrewnieni z nim Wilczyńscy, a w XIX wieku, następnie przeszedł w posiadanie żydowskiej rodziny Siskindów. W 1912 roku dom Wilczyńskich się spalił, a na jego miejscu wybudowano kamieniczkę, która po wojnie znowu powróciła do rodu Ołpińskich, zakupiona przez XX- to wiecznych z bocznej linii Ołpińskich., potomków Ignacego I.

Tak więc koło historii zatoczywszy pełny obrót dziejowy zamknęło się.

Najstarsze domy posiadali Ołpińscy także na przedmieściach, były to domy z ogrodami i budynkami gospodarczymi.

Zagadki do rozwikłania:
Można przypuszczać, że dwadzieścia lat później od czasu wystawienia tego dokumentu w roku 1753, o kupnie – sprzedaży przy placu Kromerowskim -panna Apolonia się urodziła, może właśnie w tym pierwszym murowanym – kamienicy przy rynku. Sądząc, że jej pierwszym dzieckiem urodzonym z małżeństwa z Wojciechem Ołpińskim w roku 1791 był Jan a drugim za rok w 1792, córka Salomea Karolina, można przyjąć iż urodziła się dwadzieścia lat wcześniej, chyba, że wyszła za mąż mając lat 17, TO WTEDY NALEżAŁOBY PRZESUNąć DATę URODZENIA NA PóźNIEJSZą. Skąd przybył jej narzeczony, a później poślubiony mąż? Gdzie przetrwali zarazę jego rodzice? Może mieli posiadłość wiejską i tam się schronili, aż do czasu wygaśnięcia pomoru? Te pytania zaprzątają mnie bardzo, jej pra-pra- pra – wnuczkę po kądzieli w roku 2002 i jeszcze jedno – jaki los ukrywa przyszłość przed następnymi pokoleniami żyjących Ołpińskich? Z nadzieją, że wzorem pradziadów zawsze przetrwają i podniosą się z wszelkich niepowodzeń przechodzę do wspominania o innych, kolejnych pokoleniach tej stawetnej i zacnej rodziny. Dziś jest ona rozsiana po świecie.