Akta zgonów
W aktach zgonów poza danymi zmarłego, podawane były dane owdowiałego małżonka lub małżonki oraz sporadycznie imiona osieroconych dzieci. Konsekwentnie wpisywano do treści aktu przyczynę zgonu. Podstawą sporządzenia aktu przez duchownego było zgłoszenie zgonu wystawione przez szpital, lub uprawnionego lekarza. W małych ośrodkach miejskich lub na wsiach formalnym dokumentem był protokół sporządzany przez tzw. oglądacza zwłok.
Od ostatniego ćwierćwiecza XVIII w. wprowadzono do akt zgonów zapisy o przyczynie śmierci. Informacje były podawane przez krewnych zmarłego, a nie przez lekarza, czy inną kompetentną osobę, stąd ich wiarygodność nie może być duża. Jednakże dzięki tym zapisom można się zorientować, jaka była wówczas w społeczeństwie polskim (tak na wsi, jak i w mieście) znajomość chorób i interpretacja powodów zgonów. Np. w Opolu Lubelskim (miasto) jako przyczyna śmierci były wymieniane następujące choroby: febra putrida – gorączka zgniła, phtysis – gruźlica, dissenteria – dyzenteria (są powody, by mniemać, że chodziło nie tylko o współczesne rozumienie tej choroby, ale także np. o grypę), pustulis suffocatus – krostami, bąblami wyniszczony, morbo contagioso – na skutek choroby zaraźliwej, tussi agressus – atak kaszlu (dusznicy?), hydrope et ulceribus suffocatus – na skutek wodnej puchliny (rak?) i wrzodów. Często nie podawano przyczyny, lecz tylko informację, że śmierć była „nagła” lub „ze starości” – u osób powyżej 50 lat (!). W Karczmiskach – czyli parafii wiejskiej – podawano w 1797 r. następujące przyczyny zgonów: ob dolorem pectoris – z powodu bólu w piersiach, peripneumonia affectus – chory na zapalenie opłucnej, phlegmate suffocatus – wyniszczony (uduszony) wydzieliną dróg oddechowych, epilepticus – chory na padaczkę, tussi laborans – udręczony kaszlem, cierpiący na kaszel. Interesujące jest, że osoby prowadzące akta parafialne dysponowały jednak pewną wiedzą medyczną lub przynajmniej znajomością terminologii chorób. Są także przykłady szczególnej długowieczności, np. w Opolu Lubelskim w 1795 r. na kilkadziesiąt osób zmarłych – jedna osoba przeżyła 102 lata, zaś trzy inne osiągnęły wiek 90, 92 i 97 lat. Przytoczone dane świadczą, że księgi zgonów mogą być źródłem także do badań z historii medycyny.
Zrozumiałe jest, że epidemie dżumy i cholery występowały częściej w dużych skupiskach ludzkich, to jest w dużych miastach, niż w wioskach i małych miasteczkach. Istnieją zapisy w księgach metrykalnych, pochodzące z I poł. XIX w., świadczące o tym, że w wielu miejscowościach, nawet na wielu wsiach, byli wyznaczeni „dozorcy zdrowia”. Do ich obowiązków należało zawiadamianie wójtów o wypadkach zachorowań – czyli o ewentualnej epidemii, a to w celu wydania zakazu kontaktowania się z „podejrzanymi” o zarazę. W miastach izolowano chorych w specjalnych szopach, zaś dostęp do nich mieli tylko ochotnicy zaangażowani jako pielęgniarze. Tak było np. w Lublinie.
W wiekach obowiązywania na wsiach pańszczyzny (aż do 1864 r.) – jak wskazują księgi parafialne – wymierały w znacznym procencie młode kobiety – mężatki, w większym niż żonaci gospodarze. W I poł. XIX w. proporcja liczby zmarłych mężatek w wieku do 21-40 w stosunku do zgonów mężów w tym samym przedziale wiekowym wynosiła 4:1. Po zniesieniu pańszczyzny ta różnica stopniowo zmniejszała się, co pozwala mniemać, że kobiety były bardziej osłabione, min. na skutek odrabiania pańszczyzny, niż mężczyźni. Przy tym – z powodu dużej śmiertelności dzieci przed ukończeniem drugiego roku życia – jeszcze w II poł. XIX w. średnia życia ludności wiejskiej wynosiła nieco powyżej 20 lat. Była ona znacznie niższa aniżeli w krajach Europy zachodniej.
Mimo dużej śmiertelności dzieci przyrost naturalny ludności był stosunkowo duży. Stąd na wsiach zachodziła konieczność podziału (i rozdrobnienia) gospodarstw rolnych, co jednak nie uchroniło wsi przed przeludnieniem, zwłaszcza w I pot. XIX w. W tym okresie w aktach zgonów podawano numer domu osoby zmarłej i dzięki temu można obliczyć liczbę rodzin mieszkających w jednym domu wiejskim. Często zdarzało się, że w okresach kilkunastoletnich mieszkały w nim 3 lub 4 rodziny. Dopiero rozwój przemysłu w miastach w II poł. XIX w. przyczynił się do zmniejszenia przeludnienia wsi, na skutek odpływu młodych do pracy w fabrykach, co również zahamowało nieco podział i atomizację gospodarstw rolnych.
Z XIX-wiecznych metryk parafialnych można wiele dowiedzieć się np. o mężczyznach, którzy służyli w wojsku rosyjskim. Panował bowiem zwyczaj, że w aktach metrykalnych przy nazwisku byłego żołnierza notowano niejako jego tytuł: „żołnierz urlopowany” (obecnie: rezerwista) – zapasnyj sołdat. Zdarzało się, że nawet w latach pokoju Polacy służący w wojsku cesarskim umierali w szpitalach wojskowych. Jednakże wiadomość o ich śmierci docierała do rodzinnej parafii zazwyczaj późno – po kilku, a czasem nawet kilkunastu latach.