Akta chrztu

Fakt urodzenia dziecka zgłaszał ojciec, natomiast w przypadku dziecka panieńskiego czyniła to akuszerka, a nie matka. Akt chrztu był równocześnie aktem urodzenia. Oprócz nazwisk chrzestnych zapisywano dwóch świadków i to tylko mężczyzn. Jeden ze świadków był równocześnie chrzestnym, zaś żona drugiego – matką chrzestną.

Przed samą ceremonią chrzcielną, przygotowany był projekt aktu. Dane o imieniu (lub imionach – nie obowiązywały ograniczenia ilościowe!) dziecka oraz dane personalne rodziców podawane były przeważnie przez chrzestnych. Im słabiej znali rodzinę dziecka, tym większe było prawdopodobieństwo wystąpienia pomyłek lub podania informacji wręcz nieprawdziwych.

W przypadku XIX-wiecznych ksiąg rejestrujących urodzenia i chrzty wpisywano następujące dane:

· rok urodzenia
· dzień i miesiąc urodzenia
· dzień i miesiąc chrztu
· imię lub imiona
· dane ojca dziecka:
imię i nazwisko
zawód lub stan
imię i nazwisko jego ojca
imię i nazwisko rodowe jego matki
· dane matki dziecka:
imię i nazwisko rodowe
imię i nazwisko jej ojca
imię i nazwisko rodowe jej matki
· dane rodziców chrzestnych:
imię i nazwisko
zawód lub stan
· dane personalne kobiety przyjmującej poród lub lekarza, jeżeli poród nastąpił w szpitalu
· dane personalne księdza udzielającego chrztu.

Należy wspomnieć, że na chrzestnych – obok wspomnianych już nauczycieli i pensjonariuszy hospicjów-szpitalików – proszono także dość często organistów, może nie z tego już względu, że uważano ich za biednych, że byli zawsze niejako „pod ręką”, przy kościele. Poza tym pełnili rolę podobną do funkcji nauczyciela szkoły parafialnej, a czasem nimi równocześnie byli. Można też mniemać, że w wypadku organistów, jak i nauczycieli mógł niejaką rolę odgrywać motyw interesowy – stanowili oni mimo wszystko w swym środowisku pewną „elitę” umysłową i rodzice chcieli dać potomstwu światłego rodzica chrzestnego.

Chrzest w dawnych wiekach, jak potwierdzają to księgi, odbywał się zwykle w następnym dniu po urodzeniu, ze względu na niebezpieczeństwo śmierci noworodka. Chrzczono więc w kościele parafialnym w każdym dniu tygodnia, nie jak obecnie – zasadniczo w niedziele lub wielkie święta. U bogatej szlachty panował zwyczaj, że noworodka chrzczono najpierw w pałacu „z wody”, a do- piero po kilku tygodniach uzupełniano ceremonie w kościele, kiedy mogli się zjechać chrzestni (niekiedy „w kilka par”) i zaproszeni goście z odległych nawet stron. W księdze chrztów notowano wtedy nie tylko nazwiska chrzestnych, ale także dwie pary asysty i to z tytułami oraz zaznaczeniem sprawowanych urzędów. Funkcję tę pełniły zwykłe osoby dorosłe. Kto proszony był na chrzestnego, nie mógł się od tego wymówić – i jako ciekawostkę warto podać – stąd był zwyczaj proszenia do tej ceremonii osoby skłóconej, aby się z nią pojednać.

Warto wspomnieć o ustalonych przez historyków pewnych prawidłowościach dotyczących populacji. Otóż obliczono, że w poprzednich wiekach na ok. 35 mieszkańców rodziło się w ciągu roku jedno dziecko. Stąd z liczby urodzin dzieci w okresie jednego roku w danej miejscowości, udokumentowanej dzięki księgom metrykalnym, można ustalić dość precyzyjnie liczbę mieszkańców – mnożąc liczbę nowo narodzonych przez 35. Przy badaniu ksiąg zgonów z XVII-XIX w. zauważa się, że bardzo dużo dzieci umierało przed ukończeniem drugiego roku życia. W niektórych XIX-wiecznych wsiach, np. na ok. 92 osoby zmarłe w ciągu 10 lat – przypadło ok. 42 dzieci przed ukończeniem dwóch lat, co stanowiło 45 proc. ogółu zmarłych. Najwięcej niemowląt umierało w jesieni, a najmniej w zimie. Dorośli natomiast umierali najczęściej zimą i na przedwiośniu.