Kiedy wchodzimy do kościołów i słyszymy dźwięk do organów, rzadko kiedy myślimy o ich historii i ludziach, którzy na nich grali. A szkoda, bo organy to materialni, niemi, ale wymowni świadkowie często skomplikowanych losów parafii. Proponuję Państwu niezwykłą opowieść o organach z kościoła św. Michała Archanioła z Tuchomia.
Łyk teorii
Organy, instrument muzyczny złożony z ustawionych na wiatrownicach piszczałek, w których powstaje dźwięk pod wpływem strumienia powietrza napływającego z miecha przy naciśnięciu klawisza, powstały ok. 180 r. przed narodzeniem Chrystusa. Przeszły długą drogę rozwojową, stając się w XVIII w. „królewskim instrumentem”. Tak określał je Amadeusz Mozart.
W kościołach organy pojawiły się już w VII w. Było to zasługą papieża Witaliana I, który w 670 r. wprowadził je do liturgii, najprawdopodobniej biorąc pod uwagę to, że są instrumentem najbardziej przemawiającym do duszy człowieka.
Kiedy organy pojawiły się w Tuchomiu?
Parafia w Tuchomiu powstała najpóźniej w XIV w., ale czy dysponowała już wtedy instrumentem, tego nie wiemy. Pierwsza znana wzmianka o istnieniu instrumentu pochodzi z 1780 r. Kiedy biskup Rybiński z Gdańska wizytował bytowskie parafie, zapisał w dokumentach m.in. to, że w Tuchomiu jest chałupa organisty. Muzyk musiał służyć w kościele św. Michała Archanioła, który oddano wiernym w 1704 r. w miejscu spalonej świątyni z 1695 r. i który najpierw był kościołem filialnym parafii borzyszkowskiej, a od 1728 r. niezabyszewskiej. W ramach tych parafii istniała osobna organistówka i organista dla kościoła w Tuchomiu.
O ile nic nie wiemy na temat instrumentu z tamtych czasów, to z wielką dokładnością potrafimy odtworzyć nazwiska XVIII i XIX-wiecznych organistów (od 1752 r. prowadzona jest w Tuchomiu księga chrztów). W 1781 r. pojawia się Fryderyk Weyso, w latach 1797-1810 posługę pełni Fryderyk Oreis, po nim Albrecht Wróblewski, którego ojciec, Jakub, był organistą w Niezabyszewie. Z parafialnych zapisów wynika, że z żoną Agnes Reszkowną ochrzcili w Tuchomiu dwie córki Mariannę i Ewę. A. Wróblewski zmarł 19.01. 1841 r. w wieku 64 lat.
Albrecht Wróblewski w XII 1840 r. kwituje odbiór 10 srebrnych groszy za zamiatanie kościoła.
Klan Maslowskich
O tym, że zawód organisty był, jak w przypadku Wróblewskich, przekazywany z ojca na syna świadczy pokolenie Maslowskich z Tuchomia (niektóre dokumenty podają Masłowskich). Po śmierci A. Wróblewskiego przybywa do parafii Jakub Maslowski. Jest on już wówczas żonaty z Wiktorią Wantoch Rekowską (zmarła w 1887 r. w wieku 89 lat). Jakub umiera 13.08.1866 r. w wieku 78 lat, ale już wcześniej przejmuje po nim funkcje organisty syn Józef, ojciec pokaźnej gromadki dzieci. Najpierw ze związku z Apollonią Jutrzenką Gliszczyńską ma siedmioro pociech. Niestety czwórka(?) z nich umiera w dzieciństwie. W grudniu 1868 r. czteroletni Bernard i trzyletnia Agnes, zaś 23.06.1879 r. sama Apollonia, prawdopodobnie na skutek powikłań po urodzeniu Leo, który umiera po sześciu miesiącach życia pod koniec sierpnia 1879 r. Po śmierci Apolloni Józef poślubia Weronikę Gustkowską, z którą ma kolejne pięcioro dzieci. Jednym z nich jest urodzony 31.03.1885 r. Franciszek, przyszły organista, już trzeci w rodzie Maslowskich.
Z czego żył organista?
Podstawowym źródłem dochodu tuchomskich organistów była ziemia. Dochody z ziemi kościelnej (w 1904 r. zajmującej powierzchnię 4 ha 72 ar 50 m²) przeznaczone były m. in. na utrzymanie organistówki, z beneficjalnej (w 1901 r.-54 ha 69 ar 30 m² w 1901 r.) pobierał beneficjał, czyli proboszcz albo członkowie służby kościelnej.
W lokalnej gazecie „Bütower Kreisblatt” 28.01.1845 r. ukazało się ogłoszenie podpisane przez Radę Parafialną z Tuchomia (ks. Kammer, Hinz i Gruchalla) o wystawieniu do dzierżawy 14 mórg 95 prętów łąki i 3 mórg 102 prętów ogrodu (1 morga=25,532 arów).
Z fragmentarycznych danych pochodzących z ksiąg rachunkowych z lat 1840–1919 wynika, że miejscowi organiści pobierali z kasy kościelnej dodatkowe wynagrodzenie w wysokości 2 talarów (zapewne z ziemi beneficjalnej) i 6 talarów dodatku mieszkaniowego z ziemi kościelnej (1 talar=30 srebrnych groszy, 1 sgr.=12 fenigów). Zachowane do dziś dokumenty wykazują, że organiści mieli jeszcze inne źródła dochodów. I tak np. w 1846 r. Jakub Maslowski pokwitował odbiór 20 sgr. za pranie bielizny kościelnej, 10 sgr. za sprzątanie kościoła. W 1872 r. za pranie brał 1tal.10 sgr., za sprzątanie 2 tal., za cerowanie bielizny kościelnej 1 tal. 5 sgr., a za czyszczenie ławek i ambony 1 tal. Jaka była wartość pobieranych kwot? Łatwo przeliczyć. W 1854 r. na bytowskim rynku jak podawał „Bütower Kreisblatt” za korzec ziemniaków, czyli 37,4 kg trzeba było zapłacić 24 sgr., a w 1872 r. za butelką mszalnego wina od Josefa Fuchsa z Gdańska 10 sgr.
Król Fryderyk Wilhelm IV 1840-1861, Talar pruski z 1856 r.
W dokumentach z 1890 r. mamy już do czynienia z markami (1talar=3marki). Wynika z nich, że organista na przełomie XIX i XX w. otrzymywał dodatkowo beneficjum z kasy parafialnej w wysokości 130 marek rocznie. Opłaty dodatkowe przedstawiały się następująco: w 1898 r. np. za czyszczenie ambony i ławek muzyk dostawał 5 mk, za pranie bielizny 6 mk, za naprawę organistówki 20 mk.. Sprowadzane wówczas z Wűrzburga wino mszalne kosztowało 1 mk za butelkę. Aż do początków XX w. organista piekł także hostie. Np. w 1869 r. otrzymywał za to 1 talara. W kolejnych latach ta działalność była specjalnością Ignacego Drążkowskiego z Niezabyszewa, który pobierał za nią zapłatę z tuchomskiej kasy. Postać I. Drążkowskiego jest o tyle ciekawa, że wywodzi się on z kolejnego pokolenia organistów. W końcu XVIII w. jeden z nich Józef organistował w Borzyszkowach, jego potomkowie?? aż do XX w. w Niezabyszewie (do 1860 r. Ksawery, a po nim jego syn Ignacy).
Koegzystencja niemiecko-polska
Ciekawym jest to, że chociaż przywoływany przeze mnie okres to panowanie pruskie, w nazwisku Drążkowskich zawsze konsekwentnie pojawiają się głoski „ą” i „ż”. Z kolei nazwisko Maslowski konsekwentnie w księgach parafialnych zapisywane ze spółgłoską „l” w pokwitowaniach np. za lata 1890 i 1891 widnieje Masłowski z „ł”. Te zmiany wiążą się zapewne z postacią proboszcza Wierzbickiego (na parafii w Niezabyszewie w latach 1884-1900), który działał na rzecz rozbudzenia narodowego Kaszubów. Także w księgach parafialnych prowadzonych przez tego kapłana pojawiają zamiast niemieckich nazw miejscowości nazwy polskie.
Spis na wewnętrznej ścianie szafy organowej trzech organistów Maslowskich: Jacoba, Josefa i Franza dokonany najpewniej przez najmłodszego z nich.
Postacią tajemniczą i niestety nie dającą się nijak scharakteryzować jest Franciszek Maslowski grający na organach przed II wojną światową. Poza wpisem w księdze chrztów, nie występuje w żadnych księgach kościelnych. Wiemy za to, że ślub w Tuchomiu brały dwie jego siostry Róża i Gabriela. Przed końcem wojny krótko organistował Antoni Pepliński i bratowa ks. dr Jana Hinza – Anna, która uciekła z bombardowanego Berlina do Tuchomia i została w nim do ok. 1950 r.
Dzisiejsze organy
Powstanie obecnych organów wiąże się z budową dzisiejszego kościoła św. Michała. Po pożarze drewnianej świątyni w 1899 r. już w 1904 r. stanęła nowa, murowana. W latach 1905-1906 uzupełniano prace budowlane oraz wyposażano jego wnętrze. Sprawą organów zajmowała się rządowa rejencja koszalińska-wydział administracji sprawami kościoła i szkoły, a związane to było z tym, iż 2/3 kosztów budowy i wyposażenia kościoła pokrywało państwo tytułem patronatu nad wiejskimi parafiami katolickimi (traktaty welawsko – bydgoskie z 1657 r.). Rejencja w Koszalinie 20 VIII 1905 r. wysłała parafii umowę dotyczącą budowy organów przez firmę A. Terlezki z Elbląga.
Organy zostały złożone w IV 1906 r. przez organmistrza Ed. Wittka. Prace odebrał powiatowy inspektor budowlany i przedłożył rejencji rachunek na kwotę 2000 mk. Dodano do tego jeszcze jeden rachunek na 30 mk z seminarium nauczycielskiego z Bytowa, prawdopodobnie za przeszkolenie organisty, gdyż seminarium posiadało organy i przyszli nauczyciele mogli być także organistami. Państwo zapłaciło kwotę 1353,33 mk, pozostałą cześć parafia. W IV 1910 r. Ed. Wittek ponownie przybył do Tuchomia, aby wyczyścić i dostroić organy, za co otrzymał 14 mk. Zbudowano organy pneumatyczne, jedno manuałowe, siedmiogłosowe.
Logo firmy Terlezki z 1912 roku, już jako Goebel (Terlezki).
Rok 1945 kończył okres pruski i niemiecki w historii tuchomskiego kościoła. Zmieniła się nie tylko rzeczywistość polityczna, ale także sposób finansowania organisty (Kościół został pozbawiony ziemi).
W 1952 r. przybył ze Studzienic Horst Jażdżewski, zamieszkując w organistówce. Pracował w parafii do 1972 r., kiedy wraz z rodziną wyjechał do Niemiec. Po nim grał jego uczeń Ryszard Mondry do wiosny 1976 r., kiedy został powołany do wojska. Lata 70-te kończył Piotr Gliwa, kiedy w 1979 r. zamienił organy na mundur wojskowy. Uposażeniem organisty była miesięczna pensja (600 zł w końcu lat 70-tych), a także okresowe ofiary od opłatków, wizyt kolędowych i kartek do spowiedzi wielkanocnej, które odbierano u organisty. Jażdżewski prowadził chór w latach 50-tych, wszyscy prowadzili naukę śpiewu po lekcjach religii. Po r. 1979 nie było już stałego organisty w parafii. Od 1987 r. dorywczo grał autor niniejszego tekstu, od lipca 2004 r. jako stały organista.
Autor artykułu przy tuchomskich organach.
Historia naszej parafii to typowa historia pogranicza. Organy grały zarówno dla Niemców i Polaków, organiści śpiewali po polsku i niemiecku. W 2002 r. zawiązał się w Tuchomiu Społeczny Komitet ds. Renowacji Organów w Kościele św. Michała, któremu przewodniczyłem. Efektem działalności Komitetu jest renowacja organów, zakończona w listopadzie 2004 r. i wykonana przez firmę organmistrzowską Jerzego Kureckiego z Koźmin.
„Idź tam, gdzie słyszysz śpiew.
Tam ludzie dobre serca mają,
bo ludzie źli, ach wierzaj mi,
ci nigdy nie śpiewają.”
J. W. Goethe
Aneks
Powyższy tekst pochodzi z 2004 r. Moje dzisiejsze poszukiwania skupione są na dziejach rodziny, co jest historią na całkiem odrębną opowieść. Jednakże moje dotychczasowe poszukiwania doprowadziły mnie do trzech osób związanych z muzyką. Bratanek pradziadka Gabriel Juchniewicz ur. w 1891 r. w Zaliściu na Wołyniu był muzykantem. Jako żołnierz armii carskiej został ranny. W jego karcie leczenia szpitalnego z 1915 r. zapisano: kawaler, 24 lata, Polak, rzymski-katolik, szeregowy 128-go starooskolskiego pułku piechoty, ranny 13 lutego na froncie austriackim, muzykant.
Karta leczenia szpitalnego Gabriela Juchniewicza
Brat dziadka Władysław Juchniewicz ur. 17 lutego 1906 r. w Boratyniu na Wołyniu w latach 20 i 30-tych był muzykiem w orkiestrze wojskowej 71 pułku piechoty w Ostrowi Mazowieckiej-Zambrowie, grając na tubie wagnerowskiej.
Orkiestra 71 pułku piechoty w Zambrowie.
Władysław Juchniewicz siedzi pierwszy z lewej.
Inny brat dziadka Tadeusz Juchniewicz ur. 3 listopada 1931 r. w Obłapach na Wołyniu dosłużył się w wojskach lotniczych LWP w Ostrowie Mazowieckim stopnia starszego sierżanta. Chociaż nie był zawodowym muzykiem potrafił grać na kilku instrumentach.
Tadeusz Juchniewicz
Coś tam w genach pozostało …