Niósł chłop drzewo przez ulicę i ustawicznie krzyczał:
»Proszę strzedz się! proszę strzedz się!«
Wszyscy mu ustępowali z drogi, wyjąwszy jednego dumnisia, o którego też zawadził i suknię mu rozdarł. Porwał go natychmiast nasz panicz za ramię, zaprowadził do komisarza i żądał, żeby został ukarany. Komisarz pyta chłopa:
»Dlaczegoś ty rozdarł suknię jegomości?«
Chłop na to otworzył gębę i nic nie mówił.
»Nacoś rozdarł suknię?« powtarza komisarz. Chłop ciągle milczy.
»Cóż to, czy ty niemy jesteś?…« Wieśniak znowu nic nie mówi, tylko słucha. Wtem panicz zniecierpliwiony odzywa się:
»Nie jest on niemy, tylko udaje niemego, bo nie ma co na swoją obronę powiedzieć; słyszałem ja dobrze, jak z całego gardła wrzeszczał: proszę strzedz się! proszę strzedz się!«
»Ha! kiedyś pan słyszał,« odpowiedział komisarz, »czemużeś się nie strzegł?«