Jak głosi rodzinna legenda młodziutki Kazimierz, zaledwie 17 letni, ze starszym bratem Stanisławem uczestniczył w powstaniu styczniowym.

Stanisław był pułkownikiem, który aby nie dostać się do niewoli moskiewskiej popełnił samobójstwo. Był starszy od Kazimierza. Kazimierz urodził się w Bobowej, w 1846 roku, ale nie wiadomo, który ze stryjecznych braci z Biecza dał początek tej gałęzi bobowskiej, być może był to Piotr, który jako pierwszy pojawia się w zapisie ksiąg parafialnych w Bobowej pod datą 1795.

Wielu późniejszym potomkom w tej gałęzi nadawano na cześć Stanisława, jako niekwestionowanego bohatera walk z Moskalami jego imię….. Stanisław. Wszystkie kolejne pokolenia chrzczą imieniem Stanisław coraz młodszych potomków, aż do czasów współczesnych. I imię Stanisław nadał swemu synowi weteran Kazimierz .

Niestety nikt nie umiał wskazać, gdzie znajduje się mogiła owego antenata. Szukając jego metryki urodzenia w Liber Natorum nie znalazłyśmy syna Franciszka I o imieniu Stanisław, jako starszego brata Kazimierza. Natomiast kryteriom wiekowym odpowiada syn o imieniu Ferdynand. Urodzony około roku 1830,( data urodzenia została wywiedziona jako domniemana z zapisu o urodzeniu ze związku małżeńskiego Ferynanda z Magdaleną Grzegorzewską w roku 1857, na sześć lat przed wybuchem powstania styczniowego). I księgi już później nie notują następnych dzieci tej pary, jakby Ferdynand już nie istniał.

Międzywojenny rząd II RP uznał Kazimierza za weterana powstań narodowych pismem Ministerstwa Spraw Wojskowych – Dep.VIII L.dz. 3783 w dniu 17 marca 1931 roku. Pismo podpisał płk. Kołłątaj – Srzednicki.

Kazimierz Ołpiński urodził się 15 grudnia 1846 roku w Bobowej, był czeladnikiem krawieckim, jako młodzieniec przystąpił do powstania w styczniu 1863 roku wraz z młodzieżą studencką.

Rozpoczęła się najdziwaczniejsza wojna, partyzancka, w której 90-cio tysięczna armia mocarstwa europejskiego, uzbrojona dobrze jak na owe czasy w 176 dział umykała niemal w popłochu przed garstką niespełna ośmiotysięczną, uzbrojoną w pałki i kosy, piki, rewolwery i strzelby myśliwskie.

W Krakowie i we Lwowie, oraz na całym pograniczu galicyjskim powstańcy organizowali się i zbroili zupełnie otwarcie. Po wszystkich drogach Królestwa maszerowało wojsko, koncentrujące się w trzydziestu kilku wyznaczonych punktach, a opuszczone przez nie wsie i miasteczka zajmowali z nagła pojawiający się jak duchy uzbrojeni jeźdźcy, ubrani w konfederatki, wstępowali do miasteczek, zabierali broń, jaką się dało i znikali.

W tych miasteczkach, kiedy pojawił się oddziałek kosynierów ogłaszał powstanie Rządu Narodowego, zrywał orły rosyjskie, konfiskował pieniądze w kasie i ciągnął dalej… Organizowały się także większe, kilkutysięczne zgrupowania oddziałów powstańczych, do których ściągała młodzież i gdzie ćwiczono musztrę, wydawano komendy słychać było wojskowe pieśni. Pierwsze zgrupowanie centralne powstawało z ochotników we Wąchocku niedaleko Radomia, nad rzeką Kamienną u stóp klasztoru najstarszego w Polsce – Cystersów.

Kierował tym zgrupowaniem Marian Langiewicz, a obozem w Suchedniowie i Bodzentynie powstaniec z 1831 roku Dionizy Czachowski. Korpusik powstańczy Langiewicza składał się z 4 batalionów piechoty, szwadronu jazdy, wyposażony w kilka armatek. W piechocie każdy batalion miał kompanię strzelców i trzy kompanie kosynierów. I do tego zgrupowania ściągali ochotnicy – powstańcy, a wśród nich ci, którzy potrafili szyć buty oraz powstańcze mundury, przekuwać kosy na sztorc i piki. Tak więc byli bardzo potrzebni szewcy, krawcy i kowale. Początkowo ci młodzi fachowcy – czeladnicy byli tylko producentami wojennych atrybutów, wkrótce mieli stać się żywym taranem, i oddać daninę swej krwi na ołtarzu walki o wolność dla ukochanej ojczyzny. Mieli zdjąć kajdany niewoli z jej umęczonego, rozdartego trzema zaborami ciała.

Wieści o tych pełnych nadziei poczynaniach dotarły i do Galicji. Tu trafiły na patriotyczne umysły i zdolne młodzieńcze ręce. Z Galicji wybrali się także ochotnicy, głównie właśnie wywodzący się z warstwy rzemieślniczej, oraz młodzi synowie szlacheccy pełniący w obozach rolę oficerów musztrujących i później dowodzących ogółem powstańców.

Na hasło: Powstanie – stanęli oddać swe siły, młodość i zapał nasi przodkowie z ziemi bieckiej . Z samego Biecza około dziecięciu ochotników; a wśród nich kowal Wincenty Wilczyński, szewc Ołpiński i jego stryjeczny brat krawiec Kazimierz Ołpiński, oraz, dwaj kuzyni Antoni i Wojciech Szczepańscy.

Pierwsze swoje kroki skierowali do Ojcowa, dokąd zdążali prawie wszyscy ochotnicy z ziemi krakowskiej wraz ze studentami uniwersytetu i tu znaleźli się pod dowództwem Apolinarego Kurowskiego, Teodora Cieszkowskiego i Rosjanina oficera Nikiforowa, oraz byłych oficerów austriackich Staweckiego i Mięty, tutaj sformował najwaleczniejszy pułk „żuawów śmierci” francuski ochotnik Franciszek Rochebrun i Władysława Eminowicza, byłego oficera austriackiego.. Obozowisko ojcowskie cechowały demokratyczne stosunki, oficerowie jadali z kotła razem z żołnierzami, w całym powiecie olkuskim Kurowski zobowiązał dziedziców o zrzeczenia się czynszów, a dekrety Rządu Narodowego ogłaszano z ambon i rozpowszechniano po wsiach. Oddział Kurowskiego liczył 2000 powstańców.

Najkrwawszą potyczkę w początkowej fazie powstania stoczył oddział Cieszkowskiego z Ojcowa – w Sosnowcu, gdzie zdobyto koszary, broń i 40 koni, oraz 30 jeńców i 65 tys. rubli.

Nie wiemy dziś, czy Kazimierz i jego bracia byli wtedy tam, czy już w Wąchocku – rzecz wymaga dalszych badań i uzupełnień.

Cały obszar Królestwa objęły działania powstańcze. W lutym obydwa oddziały tocząc nieustające potyczki z Moskalami zdążały do siebie, aby się połączyć. I pod św. Krzyżem w kieleckim oddział Langiewicza połączył się z oddziałem Czachowskiego w krwawej bitwie z Moskalami, a następnie zdobył miasteczko Staszów, niedaleko granicy galicyjskiej.

Pod Słupczą dowodził kosynierami Leon Frankowski, który poprowadził ich do ataku i niestety mimo bohaterskiej walki ulegli wrogowi, który aresztował i wziął do niewoli młodych powstańców. A Suchedniów Czachowski z 300 ludźmi przez całą dobę powstrzymywał 1600 Moskali z artylerią.

Na wieść o sukcesach do powstania biegła ochoczo młodzież lwowska, krakowska i poznańska. Walka stawała się narodową.

Pod koniec lutego rosyjskie wojska przeszły do ofensywy wobec powstańców zgrupowanych w obozie ojcowskim. Ruszyły cztery kolumny w liczbie 3000 żołnierzy z ośmioma działami i z planem otoczenia oddziału i wyelimnowania go z walk. Krwawy bój o Miechów, w którym zginęło 150 powstańców, a 100 zostało rannych się początkiem klęski. Rozbitkowie z oddziału ojcowskiego ruszyły na północ, aby połączyć się z oddziałem Langiewicza. A ten zająwszy Staszów reorganizował tam oddział w liczbie tysiąca ludzi i w tym dniu klęski miechowskiej, odparł nagły napad Rosjan na to miasto.

Gdzie znajdował się nasz Kazimierz i jego bracia? W każdym razie to m. in. do nich adresował swój patriotyczny rozkaz ich dowódca gen: Langiewicz:

„Towarzysze broni! jesteście kilka dni pod bronią, a wasza odwaga, spokojność wasza, karność wasza, wesołość wasza i trwoga Moskali nakazują mi sądzić, że jesteście osiwiałymi w boju żołnierzami. Jedlnia, Szydłowiec, Bodzentyn, Suchedniów, Baranowa Góra, Wąchock, Sw. Krzyż i Staszów w ciągu 27 dni okryły sławą was, obdartych, wygłodzonych, zziębniętych i studzonych marszami i biwakami. Kraj, który na takich żołnierzy, musi być wolnym i potężnym.”

Tysięczny oddział Langiewicza maszerował w kierunku Małogoszczy, lecz tu ściągnęły przeważające siły wroga i w najkrwawszej bitwie rozgromiły bohaterski oddział powstańców, którego odwrót osłaniała piechota Czachowskiego, a w nim nasz Kazimierz . Ranny został gen. Langiewicz, a resztka żywych podążyła w kierunku Pieskowej Skały. Tutaj zgrupowanie Langiewicza w liczbie 1000 ludzi bez broni został napadnięty przez 1700 rosyjski i bitwa toczyła się pod Skałą i tu zginął dowodzący polską piechotą do ataku rosyjski oficer Andrzej Potiebnia, ugodzony kulą rosyjską w pierś. Rosjanie nie wytrzymali natarcia i uciekli w popłochu, pozostawiając pole bitwy powstańcom, a mogiła zamknęła się nad ciałami 64- ch młodych poległych bohaterów.

Na początku marca Langiewicz stanął obozem w Goszczy, dokąd ściągali nowi powstańcy i mniejsze oddziały. Przybył i Cieszkowski i rozbitkowie od Kurowskiego, Rochebrun oraz dowódca krakowski Czapski i Jeziorański. I tu ogłoszono dyktaturę Langiewicza w obozie w Goszczy w dniu 11 marca. Stąd wyruszyły do zwycięskiego boju oddziały do Grochowisk oraz Chrobrza. Zwyciestwo zostało drogo okupione 200 poległymi i tyluż rannymi. Pozostali przy życiu chcieli się przedostać przez Wisłę do zaboru austriackiego i oficerowie zostali ujęci przez władze austriackie aresztowani i internowani w Tarnowie Langiewicz, Pustowójtówna . Powstańcy doszli do Igołomii, a Moskale spalili wsie okoliczne Igołomię, Wawrzeńczyce, Rudno, Tropiszów i kilka innych. I wtedy może ranny Kazimierz pozostał w którejś wsi, lub Tarnowie, dokąd po latach w końcu XIX wieku wrócił na stałe i osiadł już jako mistrz krawiecki z drugą żoną i dużą gromadką dzieci.

Żonaty był dwa razy, zaraz po powstaniu w 1866 roku zawarł związek małżeński z Julią Wężowicz i miał z nią sześcioro dzieci. Drugą żoną, matką dziewięciorga jego dzieci była Antonina Klara Zygadło, z którą wziął ślub w 1875 roku.

W roku 1926 otrzymał stopień podporucznika, jaki nadawano wszystkim zweryfikowanym powstańcom. W roku 1932 został odznaczony Krzyżem Niepodległości z Mieczami. Zmarł otoczony rodziną i szacunkiem społeczeństwa miasta Tarnowa w roku 1937.

.Na rodzinnym zdjęciu stryj Kazimierz siedzi w mundurze powstańca, a obok niego stoi jego syn, chorąży Stanisław Ołpiński. W rodzinie Ołpińskich szanowano tradycje patriotyczne i otaczano kultem pamiątki wojskowe. Wielkie także było poczucie godności własnej i głęboka religijność, przekazywana z ojca na syna. Syn Kazimierza Leon ( imię być może na cześć powstańczego dowódcy, jak i Teodor )- był także wychowany w tej tradycji, oraz wszystkie pozostałe dzieci. Kolejny syn Kazimierza, Teodor był ojcem legionisty Edmunda, który był sierżantem 1 – szej brygady Legionów J. Piłsudskiego, wywodził się ze Związku Strzeleckiego z Krosna, gdzie wstąpił.

Linia bobowska na pewno wywodziła się z Biecza, bo ciocia Nela Ołpińska urodzona w 1899 roku w Bieczu, mówiła do stryjów tarnowskich per wujku, odwiedzała ich rodziny w Tarnowie i Sanoku, i oni zapewne sprowadzili ją z matką i siostrami z Biecza do Tarnowa wspierając opuszczoną ich matkę Dorotę żonę Franciszka Ołpińskiego – syna Edmunda z Biecza.

Kazimierz umarł w Tarnowie w chwale weterana – powstańca 1863 roku odznaczony przez władze II RP, pogrzeb z honorami odbył się przed II wojną światową w 1937 roku.

Po tych wszystkich partyzanckich bojach cenił radość i urodę życia czemu dał wyraz stając się ojcem 16 –ga dzieci z dwu żon. Wychował je wszystkie w tradycji patriotycznej, szacunku dla wartości chrześcijańskich, rodziny i pracy. Jego potomkowie do dzisiaj rozsiani po całym świecie służą społeczeństwom, w którym przyszło im żyć i szanowanymi ich członkami na wszystkich kontynentach.