Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,
wiesz, że ono musi tu gdzieś być
– Gdzie jesteś źródło?…
J.P. ||
Cykl czytelniczy pod w/w tytułem godny jest uwagi. Jest zasadny i winien znaleźć stałe miejsce na łamach poczytnej prasy o charakterze katolicko-narodowym. Wielu Polaków zasłużonych zarówno w dziedzinie historii jak i techniki, a ogólnie rzecz ujmując zasłużonych dla naszej Ojczyzny, zostało i jest w skuteczny sposób rugowane z pamięci. Ich miejsce zajmują często tuzinkowe postacie lub obcokrajowcy, najczęściej osobistości mało lub nic nie znaczące w kulturze naszego Narodu czy w dziejach ludzkości. Generalnie rzecz biorąc, niemal w każdej tematycznej publikacji uwydatniane są gloryfikujące czyny, wątpliwe pod względem historycznym, a całkowicie przemilczające dokonania potwierdzone dokumentami, innych zapomnianych twórców. Czyż chociażby w celu dążenia do odsłonięcia rzeczywistej prawdy nie warto przybliżyć postaci lwowskiego farmaceuty, urodzonego w Łańcucie 2.07.1817 – Jana Zeha? Może nadszedł czas jednoznacznego określenia twórczej roli, jaką odegrał w dziele tworzenia nowej dziedziny przemysłu, którą stało się górnictwo naftowe, w połowie XIX wieku. Może nadszedł już czas na eliminację błędów z naszej bogatej historii, na odbrązowienie z naleciałości czasowych nieścisłości i wszelkiego typu „dobudówek”. Spójrzmy obiektywnie na dokonania Jana Zeha uwieńczone pięcioma przywilejami pierwszeństwa nadanymi przez C.K. urząd wiedeński, na podstawie jego wniosków o określonym zakresie. W oparciu o stosowne zezwolenia władz Monarchii, mógł on prowadzić działalność, poczynając od 2.XII.1853r. Pięcioletni okres twórczej działalności na niwie naftowej zakończył się osobistą klęską. Złamany nieszczęściem tragedii, po śmiertelnym wypadku jego 21-letniej żony i jej młodszej siostry, które zginęły w przypadkowo spowodowanym pożarze sklepu z produktami naftowymi, do końca życia niósł poczucie winy. Nie zadbał o rozgłos i sławę, nie odnalazł tyle własnej energii, by trwale dzierżyć palmę pierwszeństwa własnego wynalazku, lecz pogrążony w skromności powrócił do swej profesji, składając na ołtarzu nauki polskiej największą ofiarę. Mogiłę sióstr spoczywających na cmentarzu Łyczakowskim zdobi pomnik dłuta Pawła Eutele, przedstawiający dwie młode kobiety z uniesionymi wysoko, splecionymi w geście desperacji ramionami, zdawać by się mogło szukającymi w niebie ratunku życia. Na epitafium wyryto napis: Chwila jedna, jedno mgnienie Tak, tu nic więcej, lecz w wieczności I tylko garść prochu nikłego, Śmiercią złączone siostrzyce I tylko straszne wspomnienie Blaskiem pięknej świecą piękności I nic więcej, i tyle wszystkiego Jak ofiarne białe gołębice.
Siostry Obłoczyńskie były pierwszymi galicyjskimi /czyt: polskimi/ ofiarami nowopowstającej dziedziny przemysłu!
W jedynym znanym wywiadzie udzielonym pod koniec swego 80-letniego życia, dla „Czasopisma Towarzystwa Aptekarskiego” zatytułowanym »Pierwsze objawy przemysłu naftowego w Galicji « z goryczą wspomniał o dawnej współpracy, cyt „Ale nie zbadane są wyroki nieba. Jedni, z cudzej korzystając pracy, dorabiają się fortuny; inni zaś pomimo pracy mozolnej, na każdym kroku walczyć muszą z rozlicznymi przeciwnościami w tym życiu”. Przytoczyłem w/w cytat aby zapoznać wielu zwolenników obiegowego poglądu z wydarzeniami sprzed lat, w celach konfrontacyjnych i postawić pytanie kim byli ci „ jedni” korzystający z cudzej pracy?
Patrząc przez pryzmat literatury współczesnej prześcigającej się w przypisywaniu zasług jedynemu twórcy, wynalazcy a często nazywanemu nawet ojcem, skreślam własne spojrzenie na trzy podstawowe elementy mocno już zakorzenione w świadomości naszego społeczeństwa. Mam skromną nadzieję, iż skłonię kolejnych autorów do sięgnięcia do danych źródłowych, aby w ten sposób szukali prawdy. Bazowanie, bowiem na materiale jednostronnym, czyni nowopowstały twór literacki mało interesujący w pogłębianiu wiedzy, a w zetknięciu z fachową literaturą światową – obiekt nieznajomości realiów ówczesnych zagadnień tematycznych. Z konieczności nadmienić muszę, iż w powojennych opisach tyczących się początków przemysłu naftowego został położony nacisk zasadniczo na jedną osobę i jedną miejscowość pod Krosnem, a z pominięciem wielu innych twórców i z pominięciem regionu Borysławia oraz wydarzeń lwowskich, nierozłącznie kojarzących się z odejściem od nawiązania do polskości ziem położonych na Wschód od Sanu. Po II Wojnie Światowej ziemie te, na których zalegały największe zasoby ropy naftowej przedwojennej Polski zostały włączone w obszar b. Związku Radzieckiego. Dzisiaj, w dwu niepodległych państwach, Polsce i Ukrainie, funkcjonują dwa odrębne historyczne poglądy wybiórczo utworzone w oparciu o te same wydarzenia i miejsca mające swoje korzenie na ziemiach administrowanych do 1918 r przez austriackiego zaborcę.
Jerzy Malinowski