1939 Denk am Bromberg
Powołanie do wojska godz. 14:10 do 59 pułku piechoty Inowrocław
26 sierpnia w koszarach umundurowano mnie i z dwoma żołnierzami z służby czynnej przewieziono do majątku Orłowo niedaleko Inowrocławia gdzie był magazyn żywnościowy. W kompanii otrzymałem nadzór i trzech wartowników. 28 sierpnia o godzinie 8 przywieziono wojsko batalion CKM samochodami bez broni, nieco później przywieziono uzbrojenie Uformowano 178 Batalion zmotoryzowanej ciężkiej broni maszynowej. W zaledwie pół godziny przywieziono bietki i chomąta dla koni, zaraz przyszło kilkanaście cywilów z końmi zarekwirowanymi dla wojska.Ubraliśmy konie w chomąta, załadowaliśmy sprzęt na bietki. Mnie przydzielono; siedmiu ludzi obsługi ckm-u, konia, bietkę i wyposażenie ckm. O godzinie 10,30 Zmotoryzowany batalion odmaszerował pieszo w kierunku Bydgoszczy. Godzina 13 postój, obiad, godz. 14 – marsz.
29 sierpnia
Trzy kilometry od przedmieść Bydgoszczy w kierunku przy szosie i toru kolejowego Nakło Piła. Otrzymałem rozkaz przygotowania stanowisk obronnych na skraju lasu młodniaka.
Następnego dnia (30 sierpnia – przypis J.W. ) dowiedziałem się, że moją kompanię przydzielono do Batalionu obrony Narodowej z Koronowa, który także przygotowywał stanowisko obronne na tej samej linii nieco naprzeciw moich stanowisk Ostatni dzień sierpnia bez pośpiechu maskowaliśmy stanowiska. Dnia następnego normalna pobudka o godzinie szóstej. pół godziny później fasowałem chleb dla moich żołnierzy. Po śniadaniu na godzinę ósmą zbiórka do spowiedzi – kto chciał się spowiadać. Stanęliśmy w lesie w czworobok koło jednego batalionu wojska, przyjechał ksiądz kapelan i słuchał pojedynczo żołnierzy, koło godziny dziewiątej powiedział do wszystkich żołnierzy zróbcie w myślach rachunek sumienia i żałujcie za grzechy, zrobił znak krzyża w kierunku 4 szeregów czworoboku, wziął swoje krzesło pod pachę podszedł do samochodu i pojechał do Bydgoszczy. Koło godziny dziewiątej usłyszeliśmy warkot nieprzyjacielskich samolotów. Trąbka, alarm, wojna, pierwsza wiadomość ubrać mundury. żołnierze w „pracy” chodzili przeważnie bez mundurów- do wieczoru nie wolno nikomu oddalać się od stanowisk. Siódma wieczór odprawa u dowódcy kompanii: karabinowych, drużynowych i dowódców plutonów. O godzinie ósmej zbiórka na szosie całego batalionu, godzina 21 odmarsz do Bydgoszczy. Na przedmieściu krótki postój dla rozpoznania najbardziej zagrożonych ulic przez bojówki „hytlerowskie” które były rozmieszczone po „całem” mieście i poza miastem. Posuwamy się powoli naprzód. W centrum miasta doszliśmy do skrzyżowania ulic. Z wysokich budynków zostaliśmy ostrzelani przez bojówkarzy hitlerowskich, Abyśmy mogli posuwać się naprzód plutony strzeleckich kompanii usuwały placówki bojówkarzy hitlerowskich zachodząc z tyłu od podwórza likwidując po kilka czy po kilkanaście hitlerowców. Tak doszliśmy do trzeciego krótkiego postoju – gdzie od strony lewej ( kilkadziesiąt metrów przestrzeni bez zabudowań). Z prawej strony z nie wielkiej oddali było słychać strzały. Od lewej strony (wolnej od budynków) podszedł wysoki człowiek w płaszczu i kolejarskiej rogatywce. Wysoki ten człowiek podszedł do nas, ja z obserwatorem przyczajeni pod budynkiem. Zapytał czy w pobliżu jest jakiś oficer „to jest sprawa i tajemnica i natychmiast trzeba wykonać”. Tajemnica jest przysięgą żołnierza to żeśmy się domówili że oficer jest daleko w przodzie i to by potrwało koło godziny czasu. Więc zaczął szybko opowiadać że w ukryciu podsłuchał dwóch Niemców: dziadka z wnukiem, że już mają zapisanych sto siedemdziesiąt rodzin Polskich i że przejdą na następną ulicę zapisywać. Obserwator patrząc bezustannie w tym kierunku nagle mówi idzie dwóch. Kolejarz powiedział to oni, a sam przychylony za bietkami za wojskiem poszedł w kierunku naszego marszu, a ja w tym czasie półgłosem wyznaczyłem dwóch żołnierzy z mojej obsługi aresztować tych dwóch i tak doprowadziłem ich za miasto.
Następnie z tego miejsca ruszyliśmy do przodu bardzo powoli gdyż z obydwu stron byliśmy ostrzelani. Dochodząc do trzeciego skrzyżowania ulic silnie zostaliśmy ostrzelani, niedaleko mojej obsługi ckm było dwóch lekko rannych i jeden ciężko ranny. Po lewej stronie nasz pluton operacyjny ” zachodząc od tyłu ” – na pierwszym piętrze Niemcy zostawiając broń skakali na ulicę z rękami podniesionymi do góry krzycząc ( te młode ” Niemczaki”) niech żyje Polska, niech żyje Rydz-Śmigły, było ich jedenastu i z piwnicy wylazło sześciu Niemców. Tak chyłkiem pod murami kamienic powoli doszliśmy koło dwieście pięćdziesiąt metrów pod kościół ewangelicki. z wieży tego kościoła ostrzelano nas z karabinu maszynowego z tej wieży rzucali też „ręcznemy” granatami więc po obejściu z dala, z przerwami w marszu doszliśmy na przedmieście południa Bydgoszczy.Teraz wysłałem dwóch żołnierzy w poszukiwaniu majora dowódcy batalionu aby oddać aresztowanych dwóch Niemców – pod zarzutem że gdy przyjdą wojska „hytlerowskie” to mają rozstrzelać sto siedemdziesiąt rodzin polskich, więcej miało być rozstrzelanych ale zapis został przerwany aresztowaniem. Po przeprowadzeniu rewizji znaleziono u starego Niemca w rękawie pod podszewką mały notes. W mieszkaniu opuszczonym przez polską rodzinę, pojedynczo przesłuchanie i rewizja, początkowo nie „przysnawali” się w końcu młody Niemiec przyznał się że pod wpływem propagandy hitlerowskiej i dla dobra trzeciej rzeszy i obietnice wielkich zasług od Hitlera wykonywali to zadanie jako „Niemcy- patryjoci”. Moje zadanie z „temi Niemcami” się skończyło. Kiedy się rozwidniło byliśmy na skraju lasu, żołnierze zaczęli rozchodzić się szukając swoich znajomych, nagle od miasta nadjeżdża motocykl który jedzie ścieżką przydrożną w kierunku lasów ( w wieku ponad czterdziestu lat). Zauważono na klapie marynarki hitlerowską oznakę na wezwanie stój dał w gaz ale pocisk plutonowego był celny. Okazało się że to był łącznik tajnej organizacji hitlerowskiej w Bydgoszczy. Przedmieście przetwórnia „padlin” (chyba coś w rodzaju Bacutilu j.w.), broń amunicja w piwnicy magazynu, kierownikiem był Niemiec. Dwadzieścia siedem Niemców strzelało z dobrze przygotowanych w oknach stanowisk. po dwóch uderzeniach na tę placówkę została zlikwidowana. Z wieży też usunięto czterech Niemców i dwa ręczne karabiny maszynowe.
……. W poniedziałek koło godziny dziewiątej ruszyliśmy drogą leśną do wsi Łęgnowo na Nizinie Nadwiślańskiej. W czasie przemarszu 2 kompanie strzeleckie przeczesały w tym kierunku las. Niemcy powchodzili na gęste świerki z bronią, i kiedy nasze wojsko w tyralierach minęło ich kryjówki wtedy strzelali do naszych żołnierzy w tym lesie. Złapano kilka „Niemczaków”. Łegnowo leży przy szosie Bydgoszcz Toruń. Centrum wioski znajduje się przy szosie i kolonie po obu stronach szosy, tam było dużo niemieckich gospodarstw. Na skraju wioski front w kierunku Bydgoszczy od szosy koło sto metrów kilkanaście metrów od pojedynczego budynku zająłem stanowisko w niedużym skrawku posianej kukurydzy. Obok stał stos wyschniętego torfu o średnicy 2 metry i wysoki 3 metry. W środku była kryjówka, od strony pola był otwór zastawiony cegłami torfu.
Zaraz po przybyciu na miejsce była odprawa, dowódca kompanii powiedział, przeszukać we wszystkich budynkach i gdzie tylko
mogła by być jakaś kryjówka. Na skraju wioski w kierunku Torunia było dowództwo batalionu skąd szedł nasz dowódca kompanii i został ranny w obojczyk, Strzał padł z tyłu od kościoła ewangelickiego. Po dokładnym przeszukaniu budynków w pobliżu postrzału nie znaleziono sprawcy. Na odcinku lewo ukośnym pozycji obronnej prawy brzeg ostrzału mojego ckm koło dwieście metrów były trzy wielkie kupy siana. Naprzeciw w lewo od mojego ckm było gospodarstwo. Tu za budynkami były schronione bietki taborowe i cekaemów. Koło godziny drugiej z środkowej kupki siana padła seria z pistoletu maszynowego i pojedyncze dwa strzały z trzeciej kupki do ( w kierunku ) zabudowań gdzie stały nasze bietki. na szczęście tylko u 2 biedek lekkie uszkodzenia, ofiar w ludziach nie było. Teraz przyszła kolejka na mnie. Krótka seria na środkową i zaraz przeniesienie ognia na trzecią kupę po chwili poszło trzech żołnierzy z obrony narodowej, stwierdzili, że jeden był zabity a drugi ranny, przynieśli maszynowy pistolet.
….W kierunku ostrzału mojego ckm na przedpolu z wąwozu na skraju lasu wyczołgało się pod krzakami o kilka kroków od lasu na wydmie piaszczystej trzech Niemców zaczęli kopać aby przygotować stanowisko do karabinu maszynowego, dałem krótką serię krócej aby się wstrzelać a następna seria dłuższa do celu, dwóch zostało na miejscu jeden się wycofał do lasu, ten cel mieliśmy teraz na obserwacji – koło trzy ćwiercie godziny i znowu wyczołgali się z lasu teraz dłuższa seria i wszyscy trzej zostali na miejscu bez ruchu, była to odległość tysiąca metrów. Około godziny dwudziestej sto metrów w prawo od mojego stanowiska Obrona Narodowa nie ubezpieczyła sąsiedniego ckm i sześciu Niemców zabrało czterech ludzi z obsługi i ckm do niewoli. Reszta obsługi wycofała się. Piątego września przed południem na całej linii odwrót w kierunku Włocławka. Przy budynku przy którym miałem stanowisko z okna na strychu padły dwa strzały byliśmy oddaleni ponad sto pięćdziesiąt metrów od tego domu na szczęście nie celne strzały to też żołnierze z obrony narodowej tego Niemca wyszperali. Tego dnia nowy dowódca kompani zabrał mi obserwatora…….