tatarzy studzianka

Pochodzę z dawnej kolebki Tatarów bialskich –Studzianki. Studzianka to miejscowość jak wiele innych, typowa podlaska wieś. Wydawać by się mogło jedynie na pierwszy rzut oka. Typowa, gdyby nie ten cmentarz (mizar). Aby dotrzeć do mizaru w Studziance, trzeba zboczyć z trasy Biała Podlaska-Lublin w Łomazach na drogę w kierunku Piszczaca. Należy przejechać przez wieś aż do krzyżówki i kapliczki. Następnie skręcić w lewo w polną drogę i prosto w kierunku sosnowego lasku. Już z daleka widać żółtą tablicę i ogrodzenie. Mizar usytuowany jest na wzniesieniu. Malowniczość jego położenia urzeka latem, kiedy ciszę zagłuszają bujne krzewy, ale i zimą, gdy spod śnieżnej pokrywy wybijają się na światło półkoliste kamienie. Mizar jest nieźle uporządkowany, choć wymaga jeszcze wytyczenia alejek, szerszego opisu nagrobków czy konserwacji kamiennych płyt, choć, wiele z tych działań ogranicza prawo. Wszystkie nagrobki początkowo były w języku polskim, a poszczególne kamienie zdobiły cytaty z Koranu. Ogrodzenia zaś to naleciałość z II połowy XIX w. Tatarzy mieli do siebie zaufanie. Oni ani nie grodzili mizarów, ani nie zamykali domostw. Szacuję się, że do dziś na mizarze Studzianki zachowało się około 160 nagrobków. ¬ródła podają, że pochowano tu dowódcę IV Pułku Straży Przedniej Wielkiego Księstwa Litewskiego gen. Józefa Bielaka oraz płk. Jakuba Azulewicza. Trudno wskazać miejsce pochówku. Prawdopodobnie są na mizarze w Studziance.

Według legendy to właśnie Tatarzy w bitwie pod Parkanami uratowali życie Janowi III Sobieskiemu. Król, będąc pod wrażeniem ich waleczności oraz umiejętności, w zamian za zaległy żołd, zdecydował się ofiarować rodzinom żołnierzy z chorągwi tatarskiej dobra ziemskie. Z obietnicy wywiązał się w 12 marca 1679 r., kiedy to w Grodnie nadał im 520 włók ziemi, m.in. pod Białymstokiem, w Małaszewiczach, Studziance i Lebiedziewie. Początkowo na zasadach prawa lennego, później jako majątki dziedziczne z obowiązkiem służby wojskowej. Tak osadnictwo zaczęło się rozszerzać. Żyjąc z żołdu i nadań, mimo iż dysponowali dość dużymi włościami, Tatarzy nie należeli do najlepszych gospodarzy. Znacznie bardziej niż uprawa czy hodowla pociągała ich wojaczka.

Najbogatszym reprezentantem społeczności tatarskiej na tym terenie był pod koniec XVIII w. gen. Józef Bielak. Zginął on w 1792 r. w wojnie polsko-rosyjskiej. Najprawdopodobniej jest pochowany na tym mizarze, w Studziance. Jednym ze znanych Tatarów był Jakub Murza-Buczacki, który w połowie XIX w. przełożył Koran na język polski. Jego nagrobek w Lebiedziewie jest nawet czytelny. Warto wspomnieć także Amurata Azulewicza, Tatara, który zesłany na Sybir, tak bardzo tęsknił za ojczyzną, że prawie 15 lat wracał na piechotę do domu. Wkrótce po powrocie zmarł. Studzianka była największą wsią tatarską w ekonomii brzeskiej, dlatego właśnie tutaj wytyczono miejsce na mizar oraz wzniesiono meczet. Do I wojny światowej Tatarzy mieli w tej miejscowości swoje meczet. Został on spalony przez uciekających Kozaków w sierpniu 1915 r.

W połowie lat sześćdziesiątych XIX w. tereny, które po II wojnie światowej byłym województwem bialskopodlaskim, zamieszkiwało około 300 Tatarów. Później ta liczba zmalała – trudno powiedzieć do ilu. Liczenie ograniczało się zazwyczaj tylko do znanych rodów. Inne źródła podają, że w dwudziestoleciu międzywojennym Studziankę zamieszkiwało już tylko 7 rodzin tatarskich. A dziś? – Jeśli któregoś z mieszkańców Studzianki spytamy o Tatarów, natychmiast rzuca nazwisko urodzonej w Petersburgu w marcu 1920 r. Heleny Bandzarewicz. Jest ona rodowitą Tatarką i otwarcie się do tego przyznaje. Gdy przybyła na Podlasie, poślubiła Tatara. Po jego śmierci wyszła powtórnie za mąż i przeszła na katolicyzm. Dziś ma 86 lat. Córka i wnuki odziedziczyły po niej charakterystyczne rysy. Po tym można poznać Tatara, a także po ciemniejszej cerze oraz charakterystycznych wydłużonych policzkach, oraz po dobrym sercu i gościnności. Tatarką była też matka żyjącego do dziś w Studziance Stefana Remesza. Sam ma już około 70 lat. Ale liczne pamiątki i zdjęcia przechowuje jego syn. Sporo innych Tatarów wyjechało… Ci, którzy pozostali, nie wchodzili już w związki między sobą. Wielu się nie przyznaje. A reszta? Tatarzy polscy żyją spokojnie, nikomu nie wadząc i nie są oni nastawieni wrogo do Polaków. Czują się Polakami uznając nasz kraj sza swoją ojczyznę. I chętnie służą pomocą. Jeśli wysyłam maila do któregoś z Tatarów, z góry wiem, że odpisze.

Choć są Tatarami, od zawsze czuli się Polakami. A jak relacje układały się w przeszłości? Pani Helena powtarza często w wypowiedziach: Jak szłam do kościoła to słyszałam: O Tatarka, Tatarka!” Palcami wytykali mnie i moje dzieci. Ale żeby prześladować, to nie – dodała po chwili, przywołując jeszcze jedno wojenne wydarzenie: Podczas wojny przez wieś przejeżdżał niemiecki wywiad. Żołnierz spytał stojącą przy drodze kobietę, czy w miejscowości są Żydzi. Odpowiedziała, że tylko Tatarzy. A on, że im Tatarów nie trzeba. Tatarzy nie jedli wieprzowego mięsa właśnie z powodu religii. Na wiarę katolicką przechodziło się, dlatego, że ksiądz ślubu by nie dał z katolikiem. Małżeństwa się mieszały. Moja mama i moje siostry też się przechrzciły – wspomina pani Helena.

Tatarzy to muzułmanie. Choć należy podkreślić, że nie każdy muzułmanin jest Tatarem. Do podstawowych ich obowiązków należały, zatem: wyznanie wiary, modlitwa, jałmużna, post oraz pielgrzymka do Mekki. Modlitwę – według tradycji – odmawia się w dowolnym czystym miejscu, zwykle na dywaniku modlitewnym. Jedynie południowa modlitwa w piątek winna mieć charakter zespołowy i odbywać się w meczecie pod przewodnictwem imama. Podczas nabożeństwa muzułmanie na całym świecie zwracają się twarzą w kierunku świątyni Al-Kaba w Mekce. Odprawianiu modlitw towarzyszą pokłony i czołobicie.

Jak wyglądał meczet w Studziance? Pozostały zachowane fotografie i jedna z relacji nieżyjącej Marii Pirogowicz, z domu Bajrulewicz. Idąc za jej słowami meczet w Studziance: był to duży podzielony ścianą na dwie części drewniany budynek w jednej z nich, w której znajdował się zwrócony w stronę Mekki ołtarz mogli przebywać tylko mężczyźni. Wierni, obowiązkowo w czapkach i modlili się z twarzami zwróconymi w stronę Mekki. Stronę tę wskazywał mihrab – nisza w ścianie świątyni. Na prawo znajdował się mimbar – kazalnica, na której stawał mułła, wygłaszając kazanie w środku nabożeństwa. Główne pomieszczenie było tylko dla mężczyzn. Dla kobiet było drugie pomieszczenie utrzymane w bardzo surowym stylu, z którego tylko prze kratkę w ścianie można było patrzeć na ołtarz, meczet, w Studziance był zawsze pełen wiernych. Modły – głośne recytacje w języku arabskim, odpowiednio były łączone z ruchami rąk, głowy i skłonami ciała do ziemi. Co tydzień odbywały się uroczystości zwane Bajram Mały (trwały od piątku do niedzieli).

Dlaczego kobiety były za kratką? Nie to, że kobiety są oddzielane. To przez szacunek do religii. Kobieta mogłaby rozproszyć mężczyznę a ten z kolei nie skupiłby się na modlitwie. Zachowały się dokumenty świadczące o tym, że do Studzianki raz albo dwa razy w życiu przyjeżdżali wyznawcy proroka z okolicznych: Łosic, Terespola, Brześcia czy Nowogródka. Traktowali tę podróż jako drogę do małej Mekki. Studzianka to była Mekka podlaskich Tatarów. Imam parafii muzułmańskiej- Maciej Bajrulewicz jeździł na śluby i chrzciny, ponieważ Koran nakazywałby obrządek zawarcia małżeństwa odbywał się w domu. A ściągający tu z różnych miejscowości wierni mieli przy sobie zawsze chleb i sól. Odwiedzał także żołnierzy służących w twierdzy brzeskiej.

Według miejscowej ludności: Tatarzy do słońca się modlili. Księżyc czcili. Ze szlachetności byli szanowani w całej okolicy. Jeżeli któraś z sąsiadek poroniła dziecko, przyszli do niej w odwiedziny, prezent przynieśli, a przy tym zawsze chleb i sól. Do Studzianki Tatarzy zjeżdżali w powózkach na dwa coroczne odpusty: wiosną i jesienią, zwane Bajram, rzucali na drogę kwiaty papierowe, dzieci obdarowywali obwarzankami.

Kiedy chodzili odwiedzać groby, stawali przy mogile przodka, klękali na prawe kolano i kładąc prawą rękę na grób nawiązywali w ten sposób więź ze zmarłym. Pogrzeb natomiast odbywał się na 2 lub 3 dzień po zgonie. Jeżeli umierała kobieta, inne Tatarki obmywały jej ciało, a jeśli mężczyzna – Tatarzy. Bogatsi muzułmanie zamawiali dodatkowe modły za duszę zmarłego. W domach odbywała się wieczerza z udziałem rodzin. Podawano potrawy mączne, kasze, ryż z rodzynkami, placki oraz dżajmę (chałwę z miodu, mąki i masła), którymi dzielono się za duszę zmarłego. Idąc w orszaku pogrzebowym nie należało przebiegać drogi i patrzeć w okno. Czterech mężczyzn opuszczało ciało na wąskich pasach do grobu. To, że chowano z kosztownościami, jest bzdurą. Ciała składano na osi wschód – zachód w pozycji siedzącej, by w dniu Sądu zmarły mógł wstać i pójść w stronę Mekki.

Jak długo będziemy pamiętali o przeszłości Tatarów żyjących niegdyś tak licznie w Studziance? Czy tylko w publikacjach i przy okazji rocznic i świąt. Tematyka Tatarów podlaskich jak i polskich od kilku lat powraca ponownie na światło dzienne. Przypominanie o przeszłości religijnej i kulturowej tej zanikającej grupy etnograficznej oraz spotkania z żyjącymi Tatarami polskimi to dla mnie budowanie świadomości, poznawanie czegoś innego niż to, co mnie wokoło codziennie otacza. Niektórzy miejscowi pamiętają jeszcze o Tatarach, ale są z reguły osoby starsze. A co z młodzieżą? To w niej leży potencjał i siła do zachowania odległych czasów, czasów osadnictwa tatarskiego w Studziance.

Łukasz Radosław Węda (Studzianka)

Poprzedni artykułAndrzej Brzezina Winiarski – Herby Szlachty Rzeczypospolitej – A
Następny artykułNigdy nie jesteś sam
Łukasz Węda
Regionalista - związany z rodzinną Studzianką w województwie lubelskim, z zawodu m.in. historyk-archiwista, animator działań społecznych i kulturalnych, doktorant na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, pracownik samorządowy zajmujący się kulturą, sportem i dokumentami, od 2003 roku związany z organizacjami pozarządowymi: aktywny członek Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka, członek Klubu Biegacza Biała Biega i Bialskiego Klubu Morsa, działacz społeczny i kulturalny, koordynator i organizator projektów społecznych więcej, autor licznych wniosków aplikacyjnych o fundusze krajowe i unijne, przewodnik po cmentarzu tatarskim w Studziance, założyciel i reżyser kabaretu ZIELAWA 2008-2014,rekrut w grupie rekonstrukcyjnej z czasów epoki napoleońskiej 12 Pułku Piechoty Xięstwa Warszawskiego 4 kompanii fizylierskiej w latach 2007-2012. Redaktor Naczelny kwartalnika "Echo Studzianki", współpracuje z Podlaskim Kwartalnikiem Kulturalnym, Wschodnim Rocznikiem Humanistycznym, Radiem BiPeR, Radiem Lublin, Gościńcem Bialskim, mediami, gminami muzułmańskimi, działaczami tatarskimi, uczestnik i prelegent licznych konferencji naukowych szkoleń oraz paneli dyskusyjnych z zakresu promocji historii i tradycji regionu, autor artykułów publicystycznych, naukowych i publikacji popularnonaukowych, biegacz i maratończyk, pasjonat epoki napoleońskiej i tematyki tatarskiej, prowadzi zajęcia z łucznictwa, interesuje się dziedzictwem kulturowym, turystyką, rękodziełem i ginącymi zawodami, psychologią, literaturą, poezją, sportem głównie zespołowym, bieganiem długodystansowym oraz łucznictwem tradycyjnym, organizator spływów kajakowych, gier terenowych i zawodów biegowych. Swoją wiedzę i doświadczenie zawdzięczam pokoleniu wybitnych ludzi, którzy są dla mnie autorytetami. Nie zapominam skąd pochodzę i w swojej pracy staram się zawsze nawiązywać do korzeni.