Dziś posiadanie nazwiska jest dla każdego sprawą oczywistą. Z nazwiskiem przychodzi się na świat.

Tak jest obecnie, ale zupełnie inaczej było dawniej. Nasi przodkowie musieli nazywać siebie i innych w różny sposób. Z pobieżnego przeglądu znaczeń wyrazu nazwisko podawanych w różnych słownikach języka polskiego można wysnuć wniosek, że w dzisiejszym znaczeniu używany jest dopiero od początku XX wieku. Wcześniej znaczył jakąkolwiek nazwę odnoszącą się tak do ludzi, jak też do obiektów geograficznych, a nawet do rzeczy czy roślin. Dawne znaczenie wyrazu nazwisko można by porównać z dzisiejszym znaczeniem wyrazu nazwa.

W XIX wieku Szajnocha pisał że miasta mają swoje nazwiska, a w XVI wieku Skarga mówił, że ludzi obrzucano obelżywymi nazwiskami.

W średniowieczu, a także w wieku XVI dla wyrażenia pojęcia nazwy własnej odnoszącej się do człowieka używano takich wyrazów jak imię, imiono, miano, przezwisko.

Wyraz imię, często spotykany w różnych tekstach, mógł się odnosić do nazw własnych ludzi, mógł więc być synonimem dzisiejszych imię, nazwisko, przezwisko. Odnosił się także do nazw obiektów geograficznych, czyli był synonimem nazw geograficznych. Mówiło się o imionach rzeczy. Był także wyraz imię równoznaczny z wyrazami cześć, sława, godność, moc, władza.

Drugim wyrazem obejmującym swoim znaczeniem także pojęcie nazwiska było miano znane z XVI wieku i wieków następnych oraz pochodny od niego wyraz mianowanie. Podobnie jak imię, tak i miano, mianowanie mogły określać wszelkiego rodzaju nazwy własne.

Do ludzi odnosił się wyraz przezwisko, który w XV wieku oznaczał przydomek, nazwę dodatkową dodawaną do właściwego imienia. Wyraz przydomek w podobnym znaczeniu często spotykany był w wieku XVI. Mówiło się, że nazwy herbowe dodawane do imienia są przydomkami.

Tych kilka terminów odnoszących się do sposobów określania pojęcia nazywania ludzi, ich dawniejsze znaczenia pozwalają wysnuć wniosek, że do końca XIX wieku nie było wyrazu, który by w sposób jednoznaczny wyrażał pojęcie dziedzicznego nazwania człowieka.

Dzisiejsze znaczenie wyrazu nazwisko ukształtowało się dopiero w XX wieku. Wcześniej mieszano ze sobą dzisiejsze pojęcie imię, nazwisko, przezwisko. Nie odróżniano dziedzicznego nazwania od nazwania okazjonalnego, a nawet od nazwania nadanego podczas chrztu. Brak rozróżnienia nazw dziedzicznych od nazw okazjonalnych nie mógł być sprawą przypadku, gdyż system językowy zawsze wytwarza takie wyrazy, które są konieczne do odróżniania istniejących pojęć czy rzeczy.

Jeśli historia znaczeń wyrazu nazwisko oraz przegląd innych wyrazów związanych z nazwaniami ludzi sugerują, że w dawniejszych czasach nie było pojęcia dziedzicznych nazwań ludzi, trzeba przyjrzeć się, jak ich w wiekach poprzednich nazywano, jakie były sposoby określania tożsamości człowieka.

Dziś, jeśli chce się wymienić mieszkańców czy właścicieli wsi, pisze się: wieś Chechły. Józef Babicz, Jan Mosior, Piotr Kosydar, Jan Niwa itd.

A dawniej?

Przytoczono wyjątki z różnych źródeł historycznych (poczynając od wieku XII, kończąc na XVIII) by przedstawić, jak zmieniał się sposób nazywania ludzi. Dla ułatwienia teksty łacińskie i niemieckie zostały przetłumaczone na język polski. Zmieniono też pisownię staropolską na współczesną. Nazwy podane są w dzisiejszej pisowni zachowując ich dawniejsze brzmienie. Imiona chrześcijańskie, mimo iż w dokumentach mają formę łacińską, przytaczono w dzisiejszej postaci.

Istnieją stare zapisy nazw osobowych, ale są one nieliczne i dotyczą osób związanych z dworem panującego. Izolowane zapisy pojedynczych nazw osobowych mało mówią o sposobie nazywania ludzi w większej grupie społecznej.

Jednym z najważniejszych i najciekawszych dokumentów XII wieku jest Bulla gnieźnieńska z 1136 roku wystawiona przez papieża Inocentego II na prośbę Jakuba, arcybiskupa z Gniezna.

Papież wylicza posiadłości arcybiskupa gnieźnieńskiego podając między innymi wsie oraz chłopów w nich mieszkających.

Czytamy w Bulli, że do arcybiskupstwa należała:

prowincja Żniejn z dziesięcinami, z targiem, z jeziorami i z całą jurysdykcją świecką, złożona z tych wsi: Grochowiszcza z tymi posiadaczami: Dziurzewic (lub Durzewic), Radzięta, Mysłak, Sirak; Starzy Biskupicy z tymi: Stawosz, Rus, Suł, Białowąs, Witosza, Pęcisz, Smarsk, Miłoch, Kraik, Niegłos, Koniusz, Dał (lub Dal), Marłek, Krzyż, Fozdziech, Redzięta, Smogorz, Domk, Dzigoma, Kobyłka, Parzech, Kłobuczek, Pępik, Kędzierza, Komor, Zdomir, Będzieciech, z których niektórzy przeywają w Zagorzynie; Czaple z tymi: Krzos, Smarz, Czyrzniela, Zdziewuj, Sułek (lub Sulek), Miłochat (lub Miłoczat), Chrap, Dłotla, Taisz, Goły, Siedlon, Kościoł, Milich, Lederg, Sulirad, Puka. Również Żyrdnicy z tymi posiadaczami: Karna, Dobek, Milej, Snowid, Targosza, Cirzpisz, Mieszek, Męcina, Łowęta …

Dalej czytamy:

Również Sadowo z tymi: Stanoch, Pizla (lub Pizła), Boruch, Wojan, Dargorad, Radost, którego pierworodnym (synem) jest Rpisz, Niezda, Wilkosz, Żerzucha, Radosz, Rusowic …

Bulla wylicza następnie ludzi pełniących powinności dla arcybiskupstwa:

… obowiązek koniuchów ci pełnią: Gościwuj, Wojuta, Niezamysł z trzema braćmi, Goszczon, Dziadk, Radost, Mękosza, Nadziej, Mozuta. Łagiewnikami zaś ci są: Krzyżan i Sobik z braćmi, Bolech z braćmi. Chłopami zaś są: Modlęta, Smogorz, Gniewosz z braćmi, Ćmina z bratem, Piskla, Maruszk, Sędziej, Domawuj, Cikarzewic, Smogorz, Witosz, Rusota z synami i braćmi (…) Ci zaś są cieślami: Wrzeszcz, Cis, Dułgota, Doman, Golijan, Gośćmi zaś ci są: Połk, Pokaj, Cieszęta, Łazina, Smarz, Złymysł, Uściech, Męcisz, Godzina, Pęcień, Czyrzniech, Modlic (?), Goszczon, Dobiesz z synami, Miłosz, Kwasek. Rycerzami także ci są: Soba (lub Sobia), Stoigniew, Żegost, Męcisz …

Dokument wylicza ponad 300 różnych „posiadaczy, chłopów, koniuchów, łagiewników (wytwórców łagwi, czyli naczyń drewnianych), a także piwowarów, cieśli, rycerzy” i ani razu nie określono któregoś z nich dwiema nazwami. Dla jednej osoby tylko jeden wyraz stanowiący nazwę osobową. Nie ma w dzisiejszym rozumieniu imienia ani nazwiska.

Na jedno od razu trzeba zwrócić uwagę. Wyliczając mieszkańców Sadowa Bulla podaje: Radost, którego pierworodnym (synem jest) Rpisz. Pierworodny syn Radosta nazywa się inaczej niż ojciec, czyli nie dziedziczy jego nazwy. Ojciec nazywał się Radost, syn Rpisz.

Mniej nazw osobowych zawiera dokument sporządzony około roku 1125 opierający się prawdopodobnie na zapiskach z roku 1105. Jest to nadanie dóbr dla zakonu tynieckiego pod Krakowem. W dokumencie czytamy, że królowa Judyta dała kościołowi tynieckiemu:

Księgnicy z karczmą i poddanymi Sokołem i synem jego Niedamirem, Mikołajem (…), w Dolanach komornicy (poddani spełniający posługi na dworze) Morzysz, Twor, Piotr zwany Zbrobadło, Damian (…), Krotowicy wieś: Krot, Warga, Sułoch, Młodosz, Wyszetrop (…) świadkami (w dokumencie) są: Skarbimir, Wojsław, Poztigo (?), Andrzej, Sułek z synem Marcinem, Prędota, Dziwigor.

Podobnie jak w Bulli gnieźnieńskiej i w tym dokumencie tynieckim jednej osobie przysługuje jedna nazwa.

Wyjątek od tej zasady stanowi Piotr zwany Zbrobadło. Człowiek noszący imię kościelne Piotr ma dodatkowe określenie o charakterze przezwiska (zwany). Nazw jednowyrazowych używają poddani i dostojni świadkowie.

I jeszcze jeden przykład z XII wieku, tym razem ze Śląska.

W Bulli wystawionej przez papieża Adriana IV 23 kwietnia 1155 roku dla biskupstwa wrocławskiego czytamy:

Koło wody, którą nazywają Oława (posiadłość), którą wołają Grodzieszewicy z ludźmi, których te są nazwy: Grodziesz, Paweł, Dobrzęta, Żuk, Rozwad, Radost z dwoma synami Radoszem i Miłosławem.

W Bulli wrocławskiej sytuacja jest podobna jak w poprzednich dokumentach. Jedna osoba nosi tylko jedną nazwę.

Tu może warto zwrócić uwagę, że synowie Radosta noszą nazwy Radosz i Miloslaw. Radost i Radosz zawierają ten sam element Rado-, ale są to dwie różne nazwy.

Z początku XIII wieku warto przytoczyć fragmenty dokumentu z roku 1204, w którym Henryk Brodaty, książę śląski, wymienia imiennie poddanych klasztoru trzebnickiego.

Dla badań nad sposobami nazywania ludzi jest to dokument ciekawy, gdyż mówi się w nim o kilkuset osobach z kilkunastu wsi. Przy tak dużej ilości osób pisarz musiał się dobrze zastanowić nad metodą określania ludzi, by było wiadomo, o kogo chodzi. Oto fragmenty:

W samej Trzebnicy są ci goście: Bogdan syn Sulena z synami, Micherz brat jego z synami, Matuł syn Suluja z synami, Gęba syn Vesle (?) z synami, Godziesz syn Niesiebuda z synami, Godziesz i Gościrad syn Łątka z synami, Boguchwał i Bielec synowie Kuczka z synami. Dalestryj syn Radosta z synami, Dobruj syn Nieznana z synami …

I dalej:

Z Węgrzynowa wszyscy narocznicy. Kuzior syn Ustalica, Pąsa, Paweł, Sied1ik syn Suty, Chocian syn Kotka, Przewodek syn Gwozdana, Chwalisz syn Ostasza …

I jeszcze dalej:

Z Malczowa podstoli: Radosz, Krobcza, Miłostryj, Żydowin, Bożek syn Zdan, Jaworzysz syn Chociemira, Dąbrosza, Proszek syn Bogdana, Kędzierza syn Trąbki.

Te fragmenty wystarczą, by zorientować się w sposobach określania ludzi.

W Trzebnicy, w której było więcej mieszkańców, określa się wybrane osoby przez wskazanie ich nazwy i imion (nazw) ich ojców (Bogdan syn Sulena).

I ten sposób w wypadku gości, to znaczy nowo przybyłych do miasta, jest konsekwentnie utrzymany. Natomiast wyliczając mieszkańców wsi podaje się ich zawody i jedno określenie lub jedno określenie z podaniem imienia (nazwy) ojca (z Węgrzynowa narocznicy tzn. ludzie zobowiązani do wykonywania posług dla dworu, zwanych narokiem: Kuzior syn Ustalica, Pąsa, Paweł).

Można się domyślać, że wyrażenie „syn” stosowano wtedy, gdy we wsi był drugi człowiek tak samo nazwany.

Również ciekawy jest dokument z lat 1222-1224, stanowiący rodzaj zapisek z wieców w Pełczyskach w Małopolsce. W wiecach brali udział przedstawiciele szlachty z różnych dzielnic Polski. Dokument wymienia około dwustu osób, które wylicza po kolei. Podaje, że uczestniczyli:

Jakub syn Racibora, Mikuł archidiakon krakowski, Fulko kantor gnieźnieński, Grzegorz dziekan (kościoła) świętego Floriana (…), Pęcin Oczko, Sulisław syn Chrapa, Bernard kapelan z Ruszczy (…), Floryjan Szawłowic, Tomasz Gierwaszowic, Bek (…), rycerze z okolic Pełczysk: Bartłomiej, Wojciech Sirakowic, Miłosław Pobrołowic (…), Piotr Roberta, Pietrzyc, Mikołaj Kłuszęta, Bodzepor (…), Paweł koniuszy, Trojan Trojanowic (…), Piotr Węgier (…), Dzirżykraj brat Ostasza, Sieciech, Żegota, Gołuch i Andrzej synowie Sułka (…), Miron brat Pakosława (…), Piotr syn Krzysztyna palatyna, Skarbimir syn Skarbimira (…), Stefan parafianin świętej Maryi w Krakowie, Przedbor z Mazowsza (…), Marcin Pirścieniec, Idzik z Sieradza Gotartowic (…), Ptaszek syn Wawrzyńca, Adalbert syn Stefana, Jan Kotlec, Sulisław Gęba, Tomasz syn Pietrka z Wrocławia …

… i tak dalej.

By nazwać około dwustu ludzi w sposób możliwie jednoznaczny, nie wystarczyły pisarzowi tylko nazwania jednowyrazowe, bo te musiałyby się powtarzać. Posłużył się więc różnymi sposobami określania ludzi. Obok tradycyjnego nazwania jednowyrazowego występują dodatkowe określenia: nazwa jednowyrazowa z dodatkowym określeniem skąd pochodził (Bernard kapelan z Ruszczy, Przedbor z Mazowsza), nazwa osobowa z określeniem zawodu (Paweł koniuszy, Fulko kantor gnieźnieński). Stosowany jest sposób znany nam z poprzedniego dokumentu: Sulisław syn Chrapa.

W dokumencie z lat 1222-1224 pojawia się drugi sposób określeń odojcowskich: Wojciech Sirakowic. Sirakowic to tyle samo co syn Siraka. Te dwa sposoby nazwań odojcowskich syn Siraka – Sirakowic używane są zamiennie.

Spotyka się też drugie określenia o charakterze przezwisk: Sulisław Gęba, Pęcin Oczko.

Nazwania typu Wojciech Sirakowic, Sulisław Gęba stanowią dowody tworzenia się systemu dwuimiennego w języku polskim.

Z XIII wieku pochodzi bardzo interesująca kronika, zwana Księgą henrykowską, spisana w latach 1269-1276. Nie znany z imienia narrator opowiada o dziejach klasztoru Najświętszej Panny Marii w Henrykowie od czasów pierwszego opata Henryka, czyli od roku 1227 aż po rok 1273. Opowiadając dzieje nadań dla klasztoru pisze także o ludziach, którzy z tymi posiadłościami byli związani. O jednym z wieśniaków powiada:

Między dziedzicami wspomnianego wieśniaka Głąba był później pewien wieśniak, ponad innych zamożniejszy, imieniem Kwiecik, tj. kwiat (…) Ten więc Kwiecik skoro tylko ustąpił ze swymi dziedzicami z owej „wielkiej łąki”, założył wieś, gdzie obecnie znajduje się dwór klasztorny. stąd miejsce owo zwało się podówczas Kwiecikowice, którą to nazwę zachowuje dotychczas u niektórych w użyciu (…) Ten wieśniak w owym czasie, gdy już tu klasztor został założony, nie posiadał już jednej ręki, drugą zaś miał mieczem tak skaleczoną, że nie mógł nią całkiem ruszać wedle swojej potrzeby. Przeto, że i na ciele i pod względem majątku był niezmiernie biedny, a jak powiedziano bardzo stary, pan Henryk, pierwszy opat tego klasztoru i następca jego pan Bodo, żywili tego wieśniaka, aż do jego śmierci. Żył zaś aż do czwartego roku po ustąpieniu pogan z tej ziemi. Ten tedy chłop Kwiecik ponieważ, jak wyżej powiedziano, brak mu było jednej ręki, a drugą miał bez pożytku dla siebie, nazywany był podówczas przez Polaków Kika …

W tym cytacie znalazły się trzy etymologie.

Nazwę osobową Kwiecik anonimowy opowiadacz słusznie łączy z wyrazem kwiat. Bardzo szeroko opowiada, dlaczego tenże Kwiecik nosił drugie określenie Kika. W języku staropolskim wyraz kika oznaczał pozostałość po odciętej ręce. a także człowieka z odciętą ręką. Dziś używa się formy kikut, pochodnej od kika. Trzecia poprawna etymologia dotyczy nazwy wsi Kwiecikowice pochodnej od nazwy osobowej Kwiecik.

W innym fragmencie Księgi henrykowskiej mówi się o pierwszym właścicielu działu Brukalicy i dlaczego się tak nazywa …

Żył pewien Czech imieniem Bogwał (tj. Boguchwał). Służył on księciu Bolesławowi Staremu, temu, co założył klasztor lubiąski. Ten to książę w miejscu, które się teraz Brukalicv zowie, nadał wspomnianemu Bogwałowi ziemi na cztery woły. Ponieważ jednak w owym czasie ziemia w tamtejszej okolicy była lesista i najzupełniej osadników pozbawiona, przeto tenże Bogwał Czech zagarnął w swoim sąsiedztwie lasu ściśle na trzy wielkie pługi. Siedząc tam przez czas pewien, pojął za żonę córkę jakiegoś kleryka, wieśniaczkę grubą i bardzo niezdarną. Wiedzieć należy, że podówczas tu w okolicy młyny wodne były ogromnie rzadkie, wskutek czego żona Bogwała Czecha nader często mełła w żarnach. Mąż Bogwał nieraz współczując jej mówił: sine, ut ego etiam molam, co brzmi po polsku: daj ać ja pobruszę, a ty poczywaj. Tak to Czech ów mełł na przemian z żoną i obracał często kamień, podobnie jak ona … Widząc to sąsiedzi, aczkolwiek wtedy nieliczni, nazwali go Bogwał Brukał, stąd to całe jego potomstwo zwie się Brukalicy (…) Ten Bogwał Czech miał trzech synów: pierworodnego nazwał Ratstawem, drugiego Jakubem, trzeciego Mścisławem …

We fragmencie tym zaobserwować można dwie interesujące sprawy.

Pierwsza to próba objaśnienia nazwy osobowej Brukał. Autor Księgi łączy ją z wyrazem pobrusić, pomleć na żarnach. Etymologia mniej przekonywająca niż trzy poprzednie, bo dziś wiązalibyśmy nazwę Brukał z czasownikami brukać czy bruczeć. Ważniejsze jest jednak w tym wypadku to, że okolicznościowe przezwanie nadane Bogwałowi przez sąsiadów stało się jego dodatkową nazwą i ta dodatkowa nazwa przeszła na jego potomków.

Kończąc pobieżny przegląd sposobów nazywania ludzi w wieku XIII wypada stwierdzić, że obok znanego już z XII wieku jednoimiennego systemu pojawia się system dwuimienny. Jako drugie określenia występują formy odojcowskie, a także nazwania przezwiskowe utworzone od wyrazów pospolitych. Księga henrykowska pokazała mechanizm powstawania tych przezwisk, a także rodzenia się tendencji do nazwań dziedzicznych, przechodzących z ojca na potomków.

Do wieku XIII włącznie materiał nazewniczy, pozwalający śledzić proces formowania się nowszego systemu nazywania ludzi, był dosyć ograniczony. Pochodził głównie z dyplomów królewskich, papieskich czy biskupich. Mało jest dokumentów, w których występowałaby większa ilość osób. Rodzaj dokumentów narzucał także swoisty sposób określania ludzi.

Stan ten zmienia się w wieku XIV. Obok bardzo już licznych dyplomów królewskich, książęcych, biskupich, pojawiają się księgi miejskie, a w drugiej połowie XIV wieku także zapiski sądowe. Można obserwować sposoby nazywania szlachty, mieszczan i chłopów.

Dla ilustracji, jak określano społecznie wyżej usytuowaną grupę szlachecką, warto przytoczyć fragment dokumentu z 2 sierpnia 1352 roku wystawionego w Poznaniu, a stanowiącego rodzaj relacji z wielkopolskiego wiecu szlacheckiego. Na wstępie wyliczeni są dostojnicy:

My, Matyjasz palatyn (poznański), Przecsław kasztelan poznański, Mikołaj (sędzia) poznański, Dobiesław sędzia kaliski. Sędziwoj (kasztelan) nakielski, Zaręba (kasztelan) lądzki. Janusz (kasztelan) starogardzki (…) Jaszko łowczy (kaliski), Przecsław podkoniuszy kaliski (…), Świętosław podłowczy poznański, zwany Pięta, Przecsław (miecznik) poznański (…)

Po wyliczeniu osób pełniących funkcje następuje wyliczenie osób nie posiadających tytułów ziemskich:

Andrzej, Dobiesław, Marcin z Żelazkowa, Jarkembołd syn Sędziwoja z Pątnowa, Dzirszko z Chyciny, Bienijamin z Jarocina (…), Albert z Kijanczyna, Dobiesław, Borzyslaw, Jaszko i Dezydery bracia zwani Pięty, Andrzej, Marcin, Przybko zwany Lis, Mikołasz z Głuszyny (…), Ubysław Chebda, Ubysław Mieczkowic, Ubyslaw Kilijanowic, Dzirszko Będzieski, Cieszęta z Ocieka, Jaszko Męczyc, Dzierszko Świdwa z synem Dobrogostem (…), Pakosz, Jaszko i Skarbimir synowie Szczedrzyka, Mirosław z Jaszkowa, Jan zwany Baran (…), Jakusz i Matyjasz synowie Przybka Lisa, Floryjan z Ruszczy.

W dokumencie wyliczono 87 osób. Te z nich, które pełniły funkcję oznaczone są w jednakowy sposób – imię i funkcja, którą pełnił w okręgu. Szlachtę bez tytułów określa się różnorodnie – po imieniu następuje określenie odojcowskie lub nazwa miejscowości, z której pochodził, lub druga nazwa osobowa o charakterze przezwiska (Dobiesław zwany Pięta, Ubysław Chebda). Wystąpiła jedna nazwa pochodna od nazwy miejscowej (Dzirszko Będzieski – od nazwy miejscowości Będzieszyn).

Drugie, dodatkowe określenie człowieka w XIV wieku było używane tylko okazjonalnie. Dotyczy to zwłaszcza określeń od nazw miejscowości i nazwań odojcowskich. Interesujący w tym względzie materiał nazewniczy przynoszą zapiski sądowe z końca XIV wieku.

W łacińskiej oficjalnej zapisce występuje forma pełnego nazwania, w rocie przysięgi polskiej składanej przez świadków czy oskarżonego drugie określenia są bardzo często opuszczane.

Na przykład w zapisce sądu poznańskiego z roku 1393 czytamy, że świadkowie Czasława z Grabic przeciwko Jakuszowi Gwiazdowskiemu (testes Czaslai de Grabic contra Jakussium Gwiazdowski) [złożyli przysięgę]:

Jako to świadczę. iż Czasław Jakuszewi nie ukradł koni, ani jich użytku ma.

Zapiski sądowe z końca XIV wieku zawierają też liczne określenia chłopów. Są oni nazywani z zasady jednowyrazową nazwą.

Na przykład w zapisce sądowej poznańskiej z roku 1393 czytamy:

Świadkowie Mikołaja Widzerzewskiego przeciwko chłopu Pawłowi (testes Nicolai Widzerzewski contra kmethonem Paulum): Jako to świadczymy, jako Mikołaj nie puścił Pawła tej rzeczy prozno, kiedy sołtystwo przedał.

W XIV wieku są już liczniejsze dokumenty dotyczące życia miast Polski. Są tu, obok dyplomów królewskich, księgi przyjęć do prawa miejskiego, księgi radzieckie (rad miejskich), rachunki itd. W księgach tych przewija się sporo nazwań mieszczan.

Z księgi przyjęć do prawa miejskiego Krakowa pochodzi kilka zapisów z roku 1392:

Matis Streuch posiada prawo miejskie, Mikołaj Studziennik posiada prawo miejskie, Stanisław zwany Ostrożko posiada prawo, Ciechosław sołtys z Włodzisławia posiada prawo miejskie, Nicolaus Kesenet posiada prawo, ze Strasburga, Herman Hoepoffer ze Świdnicy posiada prawo, Marta z Ołumuńca posiada prawo miejskie, Maciek Vrobl z Raciborza posiada prawo, Edzik z Czarnej Wsi posiada prawo, Petrus Peczolt z Gliwic posiada prawo, Jan Opolski piwowar posiada prawo miejskie, Mikołaj Kądzierka piwowar posiada prawo, Marko z Zatora posiada prawo, Strzeszak piwowar posiada prawo miejskie.

Stwierdzono posiadanie praw miejskich dla 79 osób. Wszystkie one zostały określone przez użycie imienia oraz dodatkowego elementu wyróżniającego, którym była druga nazwa osobowa lub wskazanie miejscowości, z której pochodziły, lub zawodu, które wykonywały. Czasem stosowano dwa dodatkowe wyróżnienia: nazwa osobowa i nazwa miejscowa albo nazwa osobowa i określenie zawodu.

Na marginesie warto zwrócić uwagę, że wśród mieszczan krakowskich występuje wielu noszących nazwy pochodzenia niemieckiego.

Podsumowując przegląd sposobów nazywania ludzi w wieku XIV można powiedzieć, że szlachta obok tradycyjnego, jednoimiennego systemu nazewniczego zaczyna częściej stosować także system dwuimienny. Drugie określenia tworzone było głównie od nazw miejscowości. Używało się też w tej funkcji określeń odojcowskich oraz wyrazów pospolitych o charakterze przezwisk. Mieszczanie w większych miastach pod koniec XIV wieku używają systemu dwuimiennego. Licznie wśród nazw mieszczan występują nazwy niemieckiego pochodzenia. Chłopi określani są najczęściej nazwami jednowyrazowymi.

W XV wieku w dokumentach obok nazwań jednoimiennych pojawiają się chłopskie nazwania dwuwyrazowe.

Dla ilustracji warto zacytować zapiskę z księgi wiejskiej wsi Trześniowa sporządzoną w roku 1420:

My, Jan. podwójt z Trześniowej z pięcioma przysięgłymi, mianowicie Janem, Grzegorzem Grabcem, Stanisławem Knapem, Michałem Tłuszą, Jakubem Tabiszem, oświadczamy i zeznajemy, że przybyły Piotr zwany Cygan dobrowolnie kupił rolę od Jakuba zwanego Kuta z Trześniowej.

Podobna sytuacja z drugiej połowy XV wieku. Z księgi uposażeń biskupstwa krakowskiego sporządzonej przez J. Długosza w latach 1470 – 80 pochodzi ten fragment:

Mydło, wieś posiadająca kościół parafialny, której właścicielami są Jan z Oleśnicy herbu Dębno, Piotr Gramatyka i Mikołaj Oziębłowski herbu Ostoja (…) na czterech łanach. na których teraz czterech chłopów pozostaje, mianowicie Okoń, także Jan Wieksza, także Raszek, także Stanisław Żyła.

Przytoczone dwa fragmenty pozwalają stwierdzić, że szlachta w XV wieku używała trzech sposobów nazywania – samego imienia (Mikołaj), imienia z podaniem nazwy wsi, z której pochodzi (Jan z Oleśnicy) oraz drugiej nazwy osobowej (Piotr Gramatyka, Mikołaj Oziębłowski).

Chłopi natomiast używali samych imion albo imienia i drugiej nazwy osobowej, często mającej charakter przezwiska, lub samego przezwiska.

Z początku XVI wieku pochodzi księga uposażeń biskupstwa poznańskiego spisana w 1510 roku. I tak przy wsi Gogolewo księga podaje, że właścicielem wsi był …

Jan Rozdrażewski. Dziesięciny płacą chłopi: Albert, Michał, Malej, Dosz, Mikołaj, Mikora, Zawada, Latoch, Grzegorz i Andrzej.

Ta sama księga wylicza także mieszczan poznańskich. Byli więc …

Michał Nędza, Mikołaj Siejka, Stanisław Wieczorek, Albert Czajka, Piotr Mędybuła, Mikołaj Stabryn, Jan Brożyna, Albert Giezek, Gabryjałek, Jan Cnota.

Widać, że szlachcic nazywany jest od nazwy wsi, chłopi noszą tylko nazwy jednowyrazowe, mieszczanie z zasady imię i drugie określenie, choć trzeba odnotować, że jeden mieszczanin ma tylko nazwę Gabryjałek.

Z tego samego roku warto przytoczyć jeszcze fragment wykazu rybaków warszawskich, biedniejszej zatem części mieszkańców miasta:

Stanisław Kobyłka, Marcin Prymusz (…), Mikołaj Mik, Stanisław, Adam, Stanisław Pilak, Maciej Jajko, Jan Środka, Dominik, Jan Mulsztyn, Bernard Kominek, Mikołaj Opalacz, Maciej Dąbrowski.

Większość rybaków warszawskich używała imienia i drugiego określenia, choć zdarzają się wypadki używania tylko samego imienia.

Z drugiej połowy XVI wieku, z rejestru poborowego ziemi dobrzyńskiej z 1564 roku pochodzi wykaz mieszkańców wsi Skaszewo:

Mikołaj Frycza, Piotr, Stanisław Głownia, Grzegorz Pieniążek, Jakub Jasionka, Wawrzyniec, Marcin Leman, Krebelik, Marcin Cudra, poddani szlachetnych Feliksa i Stanisława Kryskich.

Sytuacja jest podobna jak w roku 1510 – szlachta używa imienia i nazwiska, chłopi nazywani są określeniami jedno lub dwuwyrazowymi.

W wieku XVII szlachta nosi już nazwiska dziedziczne, podobnie bogata część mieszczaństwa. Nie ustalone nazwiska mają jeszcze biedniejsi mieszkańcy miast i chłopi.

Dla przykładu warto przytoczyć fragment wykazu rzemieślników warszawskich opłacających się w roku 1640:

Maciej Rakau postrzygacz, Hanus Helthe klempner 0d rzemiosła, Szkatulnik od rzemiosła, Trelpiński od introligatorstwa, Wilhelm Noth kapelusznik, Katarzyna Maciochowicowa prasołka, Janowa Paluchowa Wiślicka prasołka, Jan Tylkowski malarz, Hans Oneueth mularz, Andrzej malarz, Waleryjan Pruszewicz postrzygacz (…), Stanisław Sarnowski cymbalista, Stanisław cymbalista, Jan Baptista śklarz (…), Lenart Pichler mularz, Karol mularz, Mathias Mączka cymbalista, Frąncz Zorawicki cieśla, Simon Wilowicz mularz, Adam Ciesa.

Wśród biedniejszego mieszczaństwa w XVII wieku spotyka się używanie tylko imion. Wyróżnikiem jest wtedy określenie zawodu.

Drugi fragment zaczerpnięty jest z inwentarza zamku, folwarków i poddanych klucza ogrodzienieckiego z 1665 roku dotyczący Kużnicy Ciszowskiej alias Szabelniej:

Chałupnicy do tej kużnice należą ci: Kasper Gajda, Sebestyjan Przegiętka, Jan Kowal, młynarka wdowa, Krytela (…), Szabelnicy. Jędrzej i Szymon syn jego.

Nie podano bliższych nazw wdowy młynarki ani szabelników.

Z XVIII wieku dysponujemy pełnymi spisami mieszkańców wielu wsi i miast. Istnieje już niemal dzisiejszy system nazywania. Chłopi i mieszczanie, nawet niższych warstw z zasady mają obok imienia drugie określenie. Ale jest to jeszcze system nie zakrzepły. Stąd w wykazach urzędowych imiona chłopów często podawane są w formie zdrobniałej. Zdarzają się jeszcze wahania w drugim określeniu.

Na przykład w lustracji starostwa kłobuckiego z 1789 roku wśród chłopów wsi Zagórze jest Błażej Wierusz vel Zielonka. Nazwisko Błażeja nie jest jeszcze ustalone.

Przegląd wybranych dokumentów historycznych pozwolił poznać w ogólnych zarysach historię tworzenia się systemu dwuimiennego w języku polskim. We wczesnym średniowieczu w języku polskim panował system jednoimienny, który w trakcie długotrwałego procesu został zastąpiony przez system dwuimienny. Proces ten trwał od XIII do końca XVIII wieku.

Tworzenie się systemu dwuimiennego nie jest równoznaczne z tworzeniem się nazwisk dziedzicznych.

Pierwsza część nazwy dwuimiennej (imię) z zasady nie przechodziła z ojca na potomków, druga natomiast w pierwszym etapie tworzenia się systemu dwuimiennego z pewnością nie była dziedziczna. Dotyczy to zwłaszcza nazwań odojcowskich, a częściowo także przezwisk pochodnych od wyrazów pospolitych. Trochę inaczej sprawa wyglądała z nazwaniami odmiejscowymi. Dziedziczność drugich określeń w systemie dwuimiennym jest wypadkową wielu czynników tak językowych, jak też społecznych i prawnych. Do używania stałych określeń, które zaczęły w formie niezmienionej przechodzić z ojca na potomków, zmuszała ludzi potrzeba utrzymywania najrozmaitrzych kontaktów.

Takie nazwanie dziedziczne pojawia się w Polsce najwcześniej wśród części magnaterii, bogatej szlachty i zamożnej części mieszczaństwa, zwłaszcza bogatych kupców posiadających rozległe kontakty handlowe.

Następnie nazwisko dziedziczne pojawia się wśród uboższej szlachty i uboższego mieszczaństwa, najpóźniej zaś wśród plebsu miejskiego, chłopów i Żydów.

źródło: Karczma Grzegorza, [ http://republika.pl/orion71/index.htm ]