miejsca

Nałęczów

1929 – Nałęczów stolicą gminy
1935 – połączenie drogowe z Lublinem i Kazimierzem Od 3.09 w Nałęczowie mieściło się Ministerstwo Propagandy. 1943… 21 listopada 1943 roku na linii kolejowej Dęblin – Lublin w pobliżu stacji kolejowej Sadurki (pod wsią Czesławice), oddział dyspozycyjny Kedywu pod dowództwem „Siapka” (Stanisław Jagielski) wysadził o godz. 2.10 pociąg pospieszny z urlopowanymi (tzw. Urlaubzug) nr FS 188, relacji Lipsk- Kowel. Akcję wykonano przy użyciu kilku min, z jednoczesnym ostrzeliwaniem pociągu i obrzuceniem go granatami i butelkami z benzyną. Wykoleiły się: lokomotywa i 7 wagonów, a około 180 m toru kolejowego uległo zniszczeniu. Na skutek katastrofy oraz w walce, jaka się wywiązała, Niemcy stracili 6 żołnierzy Wehrmachtu, 12 było lekko rannych, a 8- ciężko. Kedywiacy mieli 9 rannych, w tym jeden ciężko („Wydra”). Zamachu na pociąg dokonano w ramach akcji nakazanej przez Komendę Główną AK. Wzięło w nim udział 94 żołnierzy z partoli „Ducha”, „Grzechotnika”, „Kordiana”, „Wydry”, „Krzywdy”, „Maksa”, „Szmerlinga” i „Żbika” oraz grupa byłych Ostlegionistów z patrolu „Ostrygi”. Akcja spowodowała represje okupanta; tego samego dnia na miejscu katastrofy żandarmeria rozstrzelała 7 mieszkańców Czesławic i 3 z Dębiny Cynkowskiej. Niemcy spalili również 11 najbliższych zabudowań. Zaś w 1942 roku w październiku, w samym środku dzisiejszego Nałęczowa Niemcy wykonali egzekucję na 13 Polakach. W tym miejscu (obok dworca PKS) wystawiony jest pomnik. 19 maja 45 w lesie pod Nałęczowem, przy drodze prowadzącej do wsi Łubki zginęło 17 młodych ludzi, żołnierzy AK. Zostali zabici przez Grupę Operacyjną NKWD, która w tym miejscu urządziła zasadzkę. Z liczącego 30 ludzi oddziału ocalało tylko trzynastu, wśród nich było kilku rannych. Odział wpadł w zasadzkę po przeprowadzeniu akcji na Nałęczów, kiedy to część oddziału zaatakowała stację kolejową, a druga część dowodzona przez rannego „Szatana” zaatakowała posterunek MO. Atak na murowany budynek posterunku, wobec braku ciężkiej broni, a nawet granatów, okazał się bezskuteczny. W czasie chaotycznego odwrotu wpadli w zasadzkę. Obrabowane z ubrań ciała poległych Sowieci wrzucili do remizy strażackiej. Pochowano ich w zbiorowej mogile następnego dnia – pogrzeb stał się manifestacją patriotyczną. Po klęsce „Szatana” mjr Marian Bernaciak „Orlik”, komendant part. na terenie powiatu puławskiego, zapowiedział wszczęcie dochodzenia. Jednak w warunkach partyzanckich nigdy do niego nie doszło, a sam „Szatan”, wraz kilkoma partyzantami został wcielony do oddziału „Orlika”, gdzie był dzielnym i zdyscyplinowanym partyzantem. Powstanie oddziału „Szatana”, podobnie jak wielu innych, nie było zaplanowaną akcją wrogości wobec „władzy ludowej”, ale aktem samoobrony wobec terroru, jaki zapanował po tzw. „wyzwoleniu”. Jeszcze kiedy w Warszawie ginęli powstańcy, na Lubelszczyźnie sowieci więzili, wywozili do łagrów, mordowali Akowców, nazywanych wtedy przez oficjalną propagandę „zaplutymi karłami reakcji”. Straty AK na Lubelszczyźnie: z rąk sowietów w latach 44-47 były dwukrotnie wyższe niż podczas całej okupacji niemieckiej.- mówi Rafał Wnuk, dyrektor IPN. W kadrze oficerskiej – nawet trzykrotnie. Od sierpnia 44 do stycznia 45 roku 50 oficerów AK zostało aresztowanych lub zabitych. Wywiezionych zostało na wschód 3000 Akowców, wyaresztowano dwie komendy okręgu – to się nigdy nie zdarzyło za okupacji hitlerowskiej – mówi Rafał Wnuk Ukrywający się żołnierze AK, BCh, NSZ tworzyli samorzutnie drobne oddziały. Tak też powstawał W sierpniu 44 roku część oddziału AK „Wenedy” (wśród nich sanitariuszka oddziału, harcerka Henryka Lewandowska (dziś Wawrzyniewicz) ps. Iskra i Tadusz Frydrych „Kłos”) z X rejonu AK Nałęczów- Wąwolnica, ruszyła na po-moc powstaniu warszawskiemu. Doszli pod Pragę, ale stamtąd, zatrzymani przez sowietów, musieli zawrócić. W kwietniu 45 – kilku akowców z Pragi, zbiegłych z aresztu UB pojawiło się w Wąwolnicy. „Przewodził im Tadeusz Orłowski „Szatan”. Ukrywali się we wsi Łopatki koło Wąwolnicy” – opisuje powstanie oddziału Roman Ślaski w książce „Żołnierze wyklęci” – „Dołączyła do nich grupa miejscowych, mieli trochę broni, nawiązali – przez Kłosa” – kontakt z „Wenedą” i „Iskrą” 1 właśnie „Iskra” uprzedziła ich o obławie. Zdążyli zająć pozycje, przywitali obławę ogniem, nie dali się ująć. Ale o odwrocie na poprzednie kwatery nie mogło być mowy” … tak powstał kilkunastoosobowy, „dziki” – bo powołany bez rozkazu dowództwa – oddział. „W kilka dni później, 16 maja, we wsi Buchałowice, tamtejsi pepeerowcy ciężko ranili Tadeusza Frydrycha i zranili w nogi „Szatana”.- pisze dalej Ślaski – „lskra” przewiozła obydwu do Wąwolnicy, gdzie Frydrych, mimo interwencji lekarza, zmarł. „Szatan wrócił na wozie do oddziału. UB szalało, ale pogrzeb Frydrycha przybrał charakter patriotycznej manifestacji.” Wtedy Szatan postanowił go pomścić i uderzyć na Nałęczów. Wsparła go grupa z placówki w Puławach. Walka w Nałęczowie miała miejsce w okresie największej aktywności podziemia na Lubelszczyźnie. W styczniu 1945 armia czerwona odeszła na zachód – wyjaśnia Rafał Wnuk – i kiedy przyszła wiosna, w pole wyszli partyzanci. Wtedy „władza ludowa” istniała tylko w miastach powiatowych. Te oddziały które składały się z doświadczonych partyzantów, a takich było wiele, ze starć wychodziły zwycięsko. 24 maja 1945roku, tydzień po rozbiciu „Szatana”, sowieci otrzymali zapłatę: w wąwozach pod Lasem Stockim oddział. „Orlika” (plus 50 ludzi z dywersji terenowej Podobwodu B pod komendą ppor. „Maksa”) rozbił kilkusetosobową ekspedycję NKWD. Po stronie polskiej zginęła 1 osoba cywilna, 1 żołnierz „Orlika”, 7 z dywersji. Po stronie przeciwnika zginęło co najmniej 22 sowietów i 10 „utrwalaczy”. W 1963 r. Nałęczów otrzymał prawa miejskie.

¬ródła:
http://www.naleczow.com.pl/
Dzieje Lubelszczyzny cz. I Jozef Mazurkiewicz, Wladyslaw Ćwik Annales UMC-S lublin-polonia 1957, sectio G, vol. IV, 1
Nadesłał: korkodyl-vip@tlen.pl