Ustawa kompetencyjna (o samorządzie terytorialnym) od 1 stycznia 1995 r. w zasadzie zabrania gminom używania herbu państwowego, a ściślej wizerunku Orła Białego. Gminy powinny więc usunąć z wszelkich pieczęci wizerunek orła i dać w to miejsce inne wyobrażenie napieczętne. Najlepiej, aby był to herb danego miasta, bądź gminy. Często jednak nadal – z konieczności – używa się godła państwowego zamiast lokalnego.

Herb w tradycji

Herby związane są z tradycją historyczną. Przed rozbiorami umieszczano je na pieczęciach miejskich. Istniały też herby rycerskie i szlacheckie, a także ziemskie i – oczywiście – państwowe. Miały je również korporacje, np. uniwersytety oraz kapituły (tj. zgromadzenia kanoników w Kościele). Wsie nie miały herbów, co wiązało się z ówczesną sytuacją ustrojową i społeczną. Zarówno miasta, jak i wsie były wówczas królewskie, bądź prywatne.

W średniowieczu niektóre wsie, np. lokowane na prawie niemieckim, uzyskiwały samorząd sądowy, co dawało możliwości wykształcenia się pewnych atrybutów władzy. Nie zdołały się jednak one wykształcić, choćby w postaci wiejskich pieczęci, ponieważ nastąpiły później ograniczenia i degradacja statusu chłopa. Nie było w zwyczaju, aby plebejusze używali znaków herbowych. Herbów nie mieli także mieszczanie, chociaż używali ich namiastek, a mianowicie tzw. gmerków, czyli herbików. Stanowiły one rodzaj etykiety, czy znaku firmowego. Natomiast miasta, jako samorządne i autonomiczne organizacje ustrojowo-społeczne, pieczętowały się herbami. Nie było jednak prawnej opieki nad tym znakiem. Próbowano ją tworzyć w okresie międzywojennym; herb używany na pieczęciach miast musiał być zatwierdzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

W PRL miejskie herby nie miały znaczenia prawnego. Były natomiast symbolem więzi danej społeczności z tradycją. W takim sensie funkcjonowały, np. w telewizyjnej zabawie pt. „Turniej miast”. Natomiast na pieczęciach był tylko ówczesny herb kraju: orzeł bez korony, z którego wielu Polaków śmiało się, że jest to wrona, wróbel, czy kura – nie widziano w nim symbolu niepodległego państwa.

Dla gmin w całym kraju

Ustawa o samorządzie terytorialnym, z 8 marca 1990 r., obok dotychczas istniejących herbów miast (które nie powinny być jednak dowolne, ale zweryfikowane), wprowadza nowy znak, tj. herb gminy, bez względu na to czy jest to gmina miejska, wiejska, czy miejsko-wiejska.

Instytucjami zajmującymi się w praktyce programem heraldycznym dla samorządów są:

  • stołeczna Fundacja Tradycji Rzeczypospolitej, patronująca akcji „Herb dla gminy”. Zarząd tej Fundacji wydaje „Magazyn Heraldyczny”. Wkrótce po ogłoszeniu ustawy samorządowej z 1990 r. Fundacja powołała też Centrum Heraldyki Polskiej.
  • Centrum Heraldyki Polskiej. Funkcje heraldyka w Centrum pełni Andrzej Kulikowski, twórca i kierownik Centrum Heraldyki Polskiej, Fundacji Tradycji Rzeczypospolitej, Fundacji Rodów Polskich i Kapituły Herbu Samorządowego. Współpracuje z nim jeden grafik.
  • Lubelski Oddział Polskiego Towarzystwa Heraldycznego. Lubelscy heraldycy także pracują dla gmin w całym kraju. – Nasz oddział – mówi przedstawiciel Lubelskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Heraldycznego, dr Piotr Dymmel – wziął na siebie obowiązek dbania o poprawny kształt, używanych dotychczas i tworzonych od nowa, herbów miast i gmin. Nie tylko w województwie lubelskim, czy regionie południowo-wschodnim, ale w całym kraju. Konsultowaliśmy między innymi herby: Suwałk, Polic, Poznania, Andrychowa…, a w naszym regionie: Mełgwi, Piask, Krasnobrodu, Rybczewic, Garbowa, Świdnika, Kazimierza Dolnego… Inne oddziały robią to raczej sporadycznie.
  • Instytut Heraldyczno-Weksylologiczny (Alfred Znamierowski)
  • Instytut Genealogii w Grójcu (Andrzej Rola-Stężycki)
  • heraldycy w Krakowie (Chorązki, Piech, Drelicharz)
  • heraldycy w Toruniu (Mikulski, Wroniszewski)
  • heraldycy na ziemi łódzkiej (Adamczewski, Kryściak)
  • oraz w Białymstoku (Gajl), Zielonej Górze (Strzyżewski) i inni.

Instytucje te mają popularyzować symbole i tradycje samorządowe, rozwiązywać podstawowe problemy heraldyczne oraz pomagać gminom w opracowywaniu herbów.

Projektują one nie tylko herby, ale też flagi i insygnia władzy, dbając, aby były one zgodne z duchem i regułami polskiej heraldyki. Od 1997 r. przy Centrum funkcjonuje punkt konsultacyjny dla gmin z „Centralnym rejestrem herbów i flag”, a także archiwum ze specjalistycznym księgozbiorem i stałą ekspozycją herbów.

Specjaliści wygłaszają odczyty w gminach, prowadzą konferencje, nieodpłatnie publikują artykuły o heraldyce. Również gratisowo udzielają konsultacji.

Kilka lat temu lubelski oddział Towarzystwa zorganizował sesję naukową pt. „Polskie tradycje samorządowe a heraldyka”. Była ona adresowana i do świata nauki, i do przedstawicieli samorządów. Chodziło o podsumowanie dotychczasowego stanu badań nad heraldyką miejską i samorządową oraz zapoznanie z tymi problemami środowisk samorządowych, które stają przed problemem przywrócenia tradycji heraldycznej, jak i tradycji historycznej. Realizując zapotrzebowanie społeczne lubelscy naukowcy z Polskiego Towarzystwa Heraldycznego wydali pracę zbiorową pt. „Ludzie i herby w dawnej Polsce”.

Między gustami a historią

Sprawa z herbami nie jest prosta. Często ulegały one zniekształceniom pod względem formy, tzw. naturalizacji. Niekiedy ingerowały w nie władze. Bywało też, że herby ulegały obcym wpływom, np. rusyfikacji. Naturalizacja, to dodawanie, np. zwierzęciu wyobrażonemu w herbie, tzw. podstawy. Najczęściej był nią kawałek murawy, czy trawnika. Natomiast elementem świadczącym o rusyfikacji jest tło. Przykładem może być tutaj herb Łęcznej. Aktualnie jest w nim – mówiąc językiem heraldyków – „w polu złotym dzik czarny na murawie zielonej”. Element naturalizujący stanowi murawa, natomiast złote pole jest typowe dla herbów rosyjskich. W polskiej heraldyce miejskiej występowały pola błękitne i czerwone, choć zdarzały się i odstępstwa np. pole zielone. Miejscowej społeczności bardziej podoba się taki kolorowy herb, niż ten, który ma historyczne uzasadnienie, tj. czarny dzik w czerwonym polu bez podstawy.

Trudno znaleźć salomonowe rozwiązanie, gdy trzeba wybierać pomiędzy gustami a historią. Ważniejsze jest chyba zdanie heraldyków, według których herb nie jest obrazem do oglądania, ale uproszczonym, wręcz schematycznym, znakiem wyobrażającym określoną symbolikę, z czego nie zdają sobie sprawy laicy.

Nowe herby i znaki gmin

Zdarzają się też herby zupełnie nowe (np. Dęblina), czy takie, które powstały na bazie innych herbów (np. herb Lubartowa, w którym dolna część z dwoma lewartami tj. lampartami, nawiązuje do herbu pierwszych właścicieli miasteczka – Firlejów, zaś wyobrażona w górnej części Pogoń, to znak rodowy Sanguszków, którzy weszli w posiadanie Lubartowa później).

Występujące w herbach miast i miasteczek elementy architektoniczne (baszty, bramy itd.) zazwyczaj nie mają nic wspólnego z budownictwem w danej miejscowości, a jedynie podkreślają miejski charakter dysponenta herbu.

Oprócz znaków podstawowych tj. herbów, Lubelski Oddział PTH, podobnie jak warszawskie Centrum Heraldyki Polskiej, chce wprowadzić do tradycji lokalnej szereg innych znaków, takich jak: flaga, chorągiew, sztandar, czy insygnia i odznaki dla burmistrza, wójta i radnych. Najpierw trzeba jednak uporządkować sprawę herbów.

Polska heraldyka – często ignorowana, a niekiedy i wyśmiewana jako zabawa „wymarłej klasy” arystokratów i domniemanych szlachciców – jest niezaprzeczalną częścią naszej kultury narodowej, zaświadczającą o trwałości polskiej tożsamości. Polska heraldyka samorządowa musi zostać doceniona. Trzeba przywrócić ją do dawnej świetności.

Interaktywny Album Heraldyczny
Największy zbiór herbów jednostek samorządowych można znależć w Interaktywnym Albumie Heraldycznych na stronie www.pl.info.pl.