Artykuł „Szlachectwo w cenie” spowodował lawinę listów. Ich autorzy przedstawiają fascynujące opowieści o wynikach, które przynoszą im amatorskie poszukiwania genealogiczne. Oto jedna z nich.
Kiedyś, w połowie XVIII wieku, przez Sławków koło Olkusza przejeżdżała pędem kareta zaprzężona w dwie pary koni. Uległa wypadkowi, w którym zginęła młoda kobieta, trzymająca w rękach dziecko, i stangret. Dziecko ocalało, zaopiekowali sie nim rajcy miejscy, nadający mu nazwisko Olkuski i imię Jędrzej.
Osoba pochodząca ze Sławkowa, której rodzina nosi to nazwisko, poszukując swoich korzeni dowiedziała się, że jej przodkiem jest właśnie ów Jędrzej Olkuski. Zmarł w 1814 roku w wieku 60 lat w Sławkowie, a w księdze zgonów przy jego nazwisku figuruje adnotacja: „Imię ojca i matki nieznane”!
Kim zatem była matka dziecka, jeśli to ona jechała ową karetą? Kim był ojciec? Czy obecnie, po 250 latach od wypadku, jakiemu uległa tajemnicza kareta, można jeszcze czegoś dociec, jeśli wtedy się nie udało? Jest to raczej mało prawdopodobne – ale nie niemożliwe.
Po pierwsze, wcale nie jest pewne, czy wtedy się nie udało. Dziecku dano nazwisko pochdzące od nazwy miejscowości, wktórej zdarzył sie wypadek, i podarowano działkę, na której do dziś mieszka rodzina autorki listu. Może od samego początku stał za tym wszystkim ktoś, kto chciał, aby tak potoczyły się losy chłopca? Za wszystko zapłacił? A teraz, dzieki poszukiwaniu w archiwach, zostanie znaleziony jakiś ślad?
A może gdzieś, w innej rodzinie, przechowywana jest legenda głosząca, że około 1750 jakiś dwór lub pałac opuściła kareta z kobietą i dzieckiem, po której wszelki ślad zaginął? Legenda, którą ktoś z olbrzymiej rzeszy czytelników „Magazynu” może akurat zna, zgłosi się po przeczytaniu artykułu i pomoże w rozwikłaniu zagadki?
A powracając na ziemię: czy istnieje prosta odpowiedź na pytanie, jak szukać swych korzeni? Najlepiej zacząć od przeglądu wszystkich znajdujących się w posiadaniu rodziny starych dokumentów, pamiętników, zapisków oraz od zebrania informacji u najstarszych członków rodziny – należy budować drzewo genealogiczne „od góry”, czyli od siebie, systematycznie cofając się w przeszłość.
Nieoceniony źródłem wiedzy o przodkach są znajdujące się w kancelariach parafialnych księgi urodzeń małżeństw i zgonów. Z nich wynotowujemy dokładnie wszystkie dane. Dopiero potem, korzystając z informacji już posiadanych, sięgay do innych źródeł ” archiwów, muzeów czy towarzystw zajmujących się historią danego regionu. Czasem, chcąc kontynuować nasze poszukiwania, będziemy musieli tropić jeszcze dalej: Polska była przecież pod zaborami, były wojny, w wyniku czego wiele zbiorów archiwalnych znalazło się za granicą.
W prowadzonym przez Gazetę Antykwaryczną dziale „Genealogia i heraldyka” można znaleźć informacje, jak to zrobić. Z podawanych w nim porad skorzystało już wiele osób. Jako ciekawostke mogę przytoczyć fakt, że jedna z nich okazała się spowinowacona z carską rodziną Romanowych.
Czytelnicy często zwracają się do mnie z pytaniem, czy stare dokumenty, pamiętniki, listy bądź fotografie będące w ich posiadaniu mają jakąś wartość? Czy można je sprzedać? Na pewno nie wolno pod żadnym pozorem ich niszczyć ! Jeśli nas nie interesują, zanieśmy je przynajmniej do antykwariatu, który może je od nas odkupić. Są osoby, które poszuują takich papierów i „wyczarowywują” z nich przeszłość. Na przykład dr Tomasz Niewodniczański, zajmujący się kiedyś, podobnie jak ja, budową akceleratorów, stał się największym prywatnym kolekcjonerem poloników na świecie. Ma na swoim koncie imponującą liczbę odkryć, a wśród nich takie, które poszerzają wiedzę o naszych narodowych wieszczach.
Tu nasuwa sie ważna refleksja. Często poszukując naszych korzeni pragnęlibyśmy znaleźć potwierdzenie arystokratycznego lub choćby szlacheckiego pochodzenia. A czy nasze rodzinne związki z „arystokracją ducha”, czyli z wybitnymi polskimi pisarzami, artystami lub intelektualistami, nie byłyby równie znaczącym, a może nawet większym powodem do dumy? Jeśli jakiś nasz prapradziadek był spowinowacony lub zaprzyjaźniony (o czym świadczy znaleziona korespondencja) z którymś z wielkich Polaków, to czy nie powinniśmy skoncentrować naszych działań na bliższym zbadaniu tego tropu?
źródło: Jerzy huczkowski: 'Poszukiwanie przeszłości’, Magazyn Plus GSM, Nr 36 (marzec 2001)