Ciekawostką może być możliwość odtworzenia – na podstawie ksiąg metrykalnych – pewnych ówczesnych społecznych zależności i struktur. Proboszczowie parafii tak wiejskich, jak i miejskich dysponowali niekiedy dość dużymi folwarkami, w których osadzone byty rodziny uprawiające daną posiadłość O tych rodzinach można dowiedzieć się z zapisu w aktach, gdyż przy nazwisku osadnika umieszczano adnotację ex fundo plebanali – z folwarku plebańskiego. Zdarzało się niekiedy, ze sąsiadujący z gruntami plebańskimi właściciel ziemski przyłączał w formie daru jakiś areał ziemi. Oczywiście zarazem „darowywano” też tamtejszych osadników odrabiających pańszczyznę, a więc rodzina chłopska traktowana była jak pewna „rzecz”. Dopiero dzięki Kodeksowi Napoleona przyjętemu w Księstwie Warszawskim w 1808 r chłopi otrzymali wolność osobistą. Z ksiąg metrykalnych można również dowiedzieć się, w których wsiach zamieszkiwała szlachta zagrodowa, która to grupa powstała na skutek stopniowego podziału gruntów dworskich pomiędzy dzieci. Przed nazwiskiem takiego szlachcica nie dodawano tytułu nobilis, ale zaznaczano (po polsku), ze był gospodarzem „na własnej cząstce ziemi”. Przy nazwiskach chłopów dodawano niekiedy określenie laboriosus – pracowity, a przed nazwiskiem mieszczan circumspectus lub honoratus – poważny bądź poważany, „opatrzny”, albo tez cieszący się szacunkiem, szanowany. Po uwłaszczeniu po nazwisku chłopa umieszczano słowo czynszownik, co oznaczało, iż byt płatnikiem czynszu od gruntu, a me odrabiał pańszczyzny.
Rola ksiąg metrykalnych – jako cennych i niekiedy jedynych źródeł wiadomości historycznych, szczególnie z okresu XVII-XIX w dla małych miejscowości – wzrasta wraz z rosnącym obecnie zainteresowaniem historią „małych ojczyzn” rodzinnych miast wsi i parafii własną tożsamością, korzeniami. Jednakże korzystanie z tych dokumentów wymaga ogromnej cierpliwości, dokładności, umiejętności zastosowania wiadomości ogólnohistorycznych, pewnego przygotowania językowego (zwłaszcza klasycznego) oraz stworzenia swoistego „klucza” pozwalającego wyłowić, usystematyzować i dokonać właściwego uogólnienia wyników kwerendy. A przede wszystkim – pasji. Praca taka daje dużo satysfakcji zwłaszcza wtedy gdy uda się natrafić na ciekawe informacje i ponadto odtworzyć na ich podstawie pewne mało znane lub wręcz nieznane elementy historycznego spectrum danej miejscowości czy regionu. Wertowanie starych rękopisów oprócz emocji towarzyszących zwykle poszukiwaczom rzeczy cennych daje także odprężenie i poniekąd uwolnienie od bolączek i kłopotów codzienności. W niektórych miejscowościach Lubelszczyzny emerytowani nauczyciele (niekoniecznie nawet historii) i księża, pracują nad monografiami, najczęściej szkół, ale także miejscowości i parafii. Dzięki ich staraniom księgi metrykalne odsłaniają wiele tajemnic czy niezauważonych dotąd faktów, zaś om sami mają poczucie służby ważnej sprawie i przyczyniają się do wzrostu patriotyzmu lokalnego – autentycznego umiłowania swej „kolebki” rodzimych świętości, czego przykład daje wszak sam Chrystus (por Łk 19,41).
Na zakończenie trzeba dodać kilka uwag o samych drogocennych księgach metrykalnych z XVII-XIX w. Na ogół są one zachowane w dobrym stanie. Sporządzone są z papieru czerpanego, bardzo trwałego, pisane wyraźnie i to atramentem, który wyblakł tylko miejscami. Wydaje się, że współczesne „inkausty” nie wytrzymają takiej próby czasu. Rzadko występują uszkodzenia ksiąg przez kornika lub grzyb. Niekiedy tylko pewien niepokój budzą warunki ich przechowywania, np. słabo ogrzewane i zawilgocone pomieszczenia oraz zabezpieczenie – tak przed żywiołem, jak i przed różnego autoramentu „amatorami staroci”, zwłaszcza jako towaru na rynku antykwarycznym. Przy tym zanieczyszczenie środowiska i czas będą działać na niekorzyść tych archiwaliów. Biorąc pod uwagę zagrożenia, jak i problem łatwiejszego udostępnienia omawianych XVII XIX wiecznych ksiąg metrykalnych, warto może pomyśleć o ich sfilmowaniu lub innej metodzie reprodukcji, a kopie przechowywać w archiwach archidiecezjalnych. Tym bardziej że duplikaty ksiąg z XIX w., których oryginały w parafiach (na skutek zdarzeń losowych) niekiedy nie zachowały się, jakkolwiek z pietyzmem przechowywane w lokalnych urzędach stanu cywilnego, są jednak nieco rozproszone. Zgromadzenie takich materiałów w jednym archiwum ułatwiłoby zainteresowanym, szczególnie historykom-regionalistom, badania i opracowanie, innych zaś zachęciłoby do sięgania po te źródła, gdyż znikłaby konieczność kłopotliwych kwerend w terenie.