polska

Poniżej przedstawione są najpiękniejsze wiersze które powinny gościć w każdym sercu, rozgrzewając je miłością do najbliższych, do domu i do Ojczyzny.

Ojczyzna


Maria Konopnicka
Ojczyzna
Ojczyzna moja – to ta ziemia droga,
Gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga,
Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła
W polskiej mnie mowie pacierza uczyła.Ojczyzna moja – to wioski i miasta,
Wśród pól lechickich sadzone od Piasta;
To rzeki, lasy, kwietne niwy, łąki,
Gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki.Ojczyzna moja – to praojców sława,
Szczerbiec Chrobrego, cecorska buława,
To duch rycerski, szlachetny a męski,
To nasze wielkie zwycięstwa i klęski.Ojczyzna moja – to te ciche pola,
Które od wieków zdeptała niewola,
To te kurhany, te smętne mogiły –
Co jej swobody obrońców przykryły.Ojczyzna moja – to ten duch narodu,
Co żyje cudem wśród głodu i chłodu,
To ta nadzieja, co się w sercach kwieci,
Pracą u ojców, a piosnką u dzieci!
Artur Oppman
ROK 1918
O mamo, otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów –
Ta krew, co z piersi broczy,
Ta krew – to za nasz Lwów!…
Ja biłem się tak samo,
Jak starsi – mamo chwal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!…
Mamo czy jesteś ze mną?
Nie słyszę twoich słów…
W oczach mi trochę ciemno.
Obroniliśmy Lwów!…
Zostaniesz biedna samą..
Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal…
Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat…
O, nie płacz nad swym synem,
Że za Ojczyznę padł!…
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal…
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal…
Marian Piechal
Alfabet
Zanim ci, synku, w literach
treść drukowaną obnażę,
będę jak księgi otwierał
wszystkie wojenne cmentarze.Wszystkie po polach mogiły,
nauczę czytać jak nuty,
abyś z nich czerpał swe siły
do dalszej w życiu marszruty.Pokażę ci rany skryte,
głębokie na twarzach blizny
i z nich cię będę jak z liter
uczył imienia ojczyzny.
Wisława Szymborska
Gawęda o miłości ziemi ojczystej
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce suche jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie uwić,
o blasku próchna mówić „dnieje”,
o blasku słońca nic nie mówić.Jakiej miłości brakło im,
że są jak okno wypalone,
rozbite szkło, rozwiany dym,
jak drzewo z nagła powalone,
które za płytko wrosło w ziemię,
któremu wyrwał wiatr korzenie
i jeszcze żyję czastką czasu,
ale już traci swe zielenie
i już nie szumi w chórze lasu?Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć,
ale nie można owocować.
Antoni Słonimski
Polska
I cóż powiedzą tomy słowników,
Lekcje historii i geografii,
Gdy tylko o niej mówić potrafi
Krzak bzu kwitnący i śpiew słowików.Choć jej granice znajdziesz na mapach,
Ale o treści, co je wypełnia,
Powie ci tylko księżyca pełnia
I mgła nad łąką, i liści zapach.Pytasz się, synu, gdzie jest i jaka?
W niewymierzonej krainie leży.
Jest w każdym wiernym sercu Polaka,
Co o nią walczył, cierpiał i wierzył.W szumie gołębi na starym rynku,
W książce poety i na budowie,
W codziennej pracy, w życzliwym słowie,
Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku.

Rodzice, dziadkowie…


 

Maria Konopnicka
Na cmentarzu
Na starych grobach, gdzie ojcowie moi
Spoczęli, życiem strudzeni tułacze,
Klękam pod krzyżem, co nad nimi stoi,
I płaczę…Boże, Tyś widział, jak idąc do Ciebie,
Padali nieraz wśród głogów i cierni,
A przecież z wzrokiem utkwionym w Twym niebie,
Szli Tobie wierni!Tyś widział, Boże, jak zgięci cierpieniem,
Nieśli do śmierci niedoli swej brzemię,
Jak pod Twym okiem i z Twoim imieniem
Kładli się w ziemię…O spełnij, Panie, ich ciche nadzieje!
O daj, niech jutrznia zabłyśnie im złota,
Nad polem śmierci niech jasność zadnieje
Żywota!Wiem, że dzień przyjdzie, gdy każdą mogiłę
Odemknie dłoń Twa, przed którą się korzę…
O zbliż go ku nam! Daj czekać nań siłę,
O Boże!
Anna Kamieńska
Babcia
Babcia to są miłe ręce,
Książka, herbata słodka,
Śmieszne słowa w dawnej piosence,
Suknia dla lalki i szarlotka.Babcia to bajka, której nie znamy,
Pudełeczka, perfumy, włóczka,
Babcia to mama mojej mamy,
A ja jestem wnuczka.
Jacek Józefczyk
Matka
Matkę mą najczęściej przypominam sobie
Jako ukojenie w bólu i chorobie,
Kiedyś leżąc w łóżku – gorączką trawiony,
Dostawałem talerz zupy ulubionej…Gotowana z warzyw, które wypieszczone
Jej rękami – rosły w ogródku przed domem,
Zawierała moje największe przysmaki:
Marchewkę, kalafior i młode ziemniaki…Przyprawiona ciepłem – matczyną miłością,
Listkami pietruszki, uśmiechem, czułością –
Sprawiała, że szybko stawałem na nogi
Bez penicyliny i tabletek drogich…Dziś oddałbym koncert swych marzeń i życzeń
W zamian za Jej uśmiech – i tej zupy łyczek…
Kochana Mamo

Za serce Twoje, za dobroć, za prace,
Za wszystko, wszystko – kiedyś Ci odpłacę.
Odpłacę Mamo, jak będę umiała.
A nie zapomnę ile Tyś mi dała.
Wiem Mamo wszystko i wszystko rozumiem,
Lecz dziś nie mogę i jeszcze nie umiem
I nie potrafię być jaką bym chciała,
Bo jestem młoda, jestem jeszcze mała.
Gdy ukończę szkoły, gdy wiedzę zdobędę,
Gdy będę pracować, gdy dorosłą będę
I gdy osiągnę cel życia dla siebie,
Wtedy tym celem będę i dla Ciebie.

Bronisława Sibiga
Mojej Matce
Włosy przetkane siwizną
Twarz zmarszczkami znaczona.
Każda zmarszczka
to imię lub imiona.
Imiona dzieci
o które
wciąż swe troski dzieli.
Odpocznij na chwilę
w swym zatroskaniu.
Przeminą wieki.
Matka –
na zawsze nią pozostaniesz
Karol Wojtyła, Emilii – Matce mojej
Matka
Nad Twoją białą mogiłą
białe kwitną życia kwiaty –
O, ileż lat to już było
bez Ciebie – duchu skrzydlaty.Nad Twoją białą mogiłą,
od lat tylu już zamkniętą,
spokój krąży z dziwną siłą,
z siłą, jak śmierć – niepojętą.Nad Twoją białą mogiłą
cisza jasna promienieje,
jakby w górę coś wznosiło,
jakby krzepiło nadzieję.Nad Twoją białą mogiłą
klęknąłem ze swoim smutkiem –
o, jak to dawno już było –
jak się dziś zdaje malutkim.Nad Twoją białą mogiłą
o Matko – zgasłe Kochanie –
me usta szeptały bezsiłą:
– Daj wieczne odpoczywanie.
To Matka?

Choć posiwiały ciemne jej sploty,
Chociaż zmarszczkami twarz jej pokryta,
Chociaż wdzięk lekki straciły kroki,
Lecz w oczach tenże uśmiech zakwita,

Ta sama miłość w sercu jej płonie,
Co wiek swój, słabość, zapomnieć każe,
Tylko do dzieci wyciąga dłonie,
I wszystko oddać gotowa w darze.

I choć na nogach ledwo się słania,
Mnie spocząć każe, „… boś ty zmęczona,
Ty tyle dzisiaj miałaś biegania…”
I tuli dziecko swoje w ramionach.

I zawsze czujna, ciągle gotowa
Pomagać dzieciom swym do ostatka,
Miłość swą w czyny zdobi, nie w słowa
– To ma jedyna, najdroższa matka!

Władysław Ryś
Byłeś ostoją

Ażeby wspomnieć Twoją sylwetkę,
dobrze jest oczy w powiekach ukryć.
Wyłaniasz mi się bez zbędnych zaklęć,
w lufcik dzieciństwa z bliska dziś zerknę.Lubię, gdy z drewna robisz użytek;
dziadowi brodą dasz żerdź przytrzymać,
bo w brodzie dziada siła olbrzymia,
a dziad po dziadku! Niesamowite.Ośnika ostrzem z jodłowej kory
gładź wydobyłeś, wyciąłeś sęki.
Teraz świderek bierzesz do ręki,
będziesz na szczeble wiercić otwory.Innym znów razem w wielkich opałach
były trzy kloce, lekko przeschnięte.
Ty znałeś sposób, a ja z napięciem
podpatrywałem, na co jest pałka.Właziłem wzrokiem tam, gdzie siekiera,
klin za nią w szparę chytrze wpychałem –
aż się rozpruje odziomek cały.
I nie ma kloca; połówki teraz.W ćwiartki połówki już rozłupane,
te wprawnym cięciem tnie się na szczapy.
– Przynieś mi wody, w gardle mnie drapie;
garnuś blaszany poda ci Franek.Pokazywałeś mi w lesie sągi,
ogromny liszaj po ściętej brzozie,
mówiłeś, z czego stępa być może,
a które kloce dobre na dągi.

Czułem się ważny – byłem potrzebny,
a dzięki temu mogłem być blisko.
Trzaski nosiłem pod palenisko;
mydło podałem i ręcznik zgrzebny.

W pejsatych wiórach mogłem się nurzać,
z obrzynków desek labirynt grodzić,
trociny sypać ręką po gładzi –
szlak Beduinów, piaskowa burza.

Śnią mi się sęki z twarzą tajemną,
czuję woń deski w słojach sosnowych…
Byłeś rycerzem, Piastem, gajowym –
wspaniale było, gdy byłeś ze mną.

Wciąż odkrywałeś mi światy obce
rankiem, o zmroku, nawet w niedzielę.
Sam jeden, dałeś tych światów wiele…
Zawsze ostoją byłeś mi ojcze.

Wigilia


Jarosław Iwaszkiewicz
Stare kobiety
Trzy stare kobiety
Usiadły przy stole
Przy białym obrusie
Na gwaizdkę czekająMłodzi nie czekali
Wódkę już wypili
Słodkie ryby zjedli
Ości zostawili
A jedna kobieta
Nad pustym nakryciem
To dla syna- mówi-
Co uciekł od życia
A druga powiada
Mój syn w Ameryce
Przysłał piękną suknię
Późno dzisiaj wstałam
A trzecia powiada
Jestem stara panna
Towar dziś nie znany
Dawniej pospolity
I ŁAMIĄ OPŁATEK
Nad białym obrusem
Młodzi się po kątach
Śmieją ze starości

A one źdźbła siana
Spod płótna wyciągną
Wróżby sobie wróżą
Choć nic ich nie czeka

To za nasze dzieci
Dzieci zbuntowane
Lub nie narodzone
Lub zamordowane

Trzy stare kobiety
Usiadły przy stole
Czarne wino piją
Na gwiazdkę czekają

Tadeusz Kubiak
Wieczór wigilijny
Kiedy mama się dzieliła ze mną tym opłatkiem,
Miała w oczach łzy, widziałem
Otarła ukradkiem.
Nie wiem, co też mama chciała
Szepnąć mi do ucha:
Bym na meczach nie darł spodni
Nauczyciela w szkole słuchał…
Niedojrzałych jabłek nie jadł,
Butów tak nie brudził…
Nagle słyszę mama szepcze:
– BĄDŹ DOBRY DLA LUDZI.

Dziecięca modlitwa


Do Ciebie, Boże

Do Ciebie, Boże,
rączki podnoszę,
o zdrowie mamy
i taty proszę

i proszę także,
niech mnie od złego
na każdym kroku
aniołki strzegą.

Za rodzinę

Dziękuję Ci, Boże,
za miłość Twoją,
za mamę, tatę,
rodzinę moją.

Za dom nasz ciepły,
za chwile radości.
Niech w nim na zawsze
pokój Twój zagości. Amen.

Za babcię i dziadka

Błogosław, Boże,
babci i dziadkowi.
Spraw, aby byli
weseli i zdrowi.

Pragnę ich zawsze
kochać i szanować,
i wszystkim co robię,
ich serca radować. Amen.

Przed i po posiłku

Przed posiłkiem:

Panie Jezu, nasze Słonko,
pobłogosław to jedzonko.

Po posiłku:

Panie Jezu, nasz kwiatuszku
pobłogosław to co w brzuszku.